Polska jest poza strefą euro. Niemniej jednak cały czas aspirujemy, by w jakiejś perspektywie czasowej zostać członkiem eurolandu. W naszym wspólnym interesie pozostaje więc, by Unia Europejska była równorzędnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych i nowych potęg, takich jak Chiny czy Indie. Choćby dlatego wszystkim nam powinno zależeć, by operacja ratowania Grecji zakończyła się sukcesem i aby strefa euro wyszła z kryzysu greckiego obronną ręką. Mało tego ? żeby wyszła z niego wzmocniona. A to bez integracji finansowej i monetarnej byłoby trudne do osiągnięcia.
To najbardziej perspektywiczny i długofalowy punkt widzenia. Ale jest też inny. Na krótką metę trzeba pamiętać, że gdyby doszło do jakiegoś otwartego kryzysu w strefie euro, również nas dosięgłyby poważne zaburzenia: odpływ kapitału, osłabienie złotówki, perturbacje. A w konsekwencji być może nawet przekroczenie bariery 55 proc. relacji długu do PKB. Wymknięcie się sytuacji spod kontroli miałoby ogromne efekty destabilizacyjne również dla nas. Ewentualna recesja w Europie też miałaby na Polskę negatywny wpływ.
Patrząc na wszystko w tym kontekście, ostatnie decyzje dotyczące pakietu ratunkowego dla Grecji ? a co za tym idzie dla całej strefy euro ? mają wiele pozytywnych aspektów. Wątpliwości może jedynie budzić to, czy te decyzje przyniosą odpowiedni skutek.
Moim zdaniem, przyjęty w Brukseli pakiet ratunkowy jest znaczącym krokiem naprzód i przynajmniej na kilka miesięcy, jeśli nie na dłużej, ustabilizuje sytuację. Kluczową sprawą jest tylko to, by został on w pełni wprowadzony w życie. A kiedy już zostanie wprowadzony, trzeba się będzie rozejrzeć i zastanowić co dalej. Być może trzeba będzie nadal obniżać dług grecki o kolejne 50 czy 100 mld euro, bo wiadomo, że ta obniżka, którą ustalono, może okazać się niewystarczająca.
Z drugiej strony ? trzeba robić to tak, by sami Grecy wiedzieli, że bez poniesienia pewnych kosztów nie da się wyjść z tej sytuacji, w której się znaleźli. Recesja w Grecji musi być dla nich i bolesna, i kosztowna. Po to, by Grecja stała się dla innych państw Unii Europejskiej ? również dla Polski ? postrachem dyscyplinującym procesy fiskalne.
Europejscy politycy, łącznie premierem Donaldem Tuskiem, powinni potraktować pożar grecki jako ostrzeżenie. Jako coś, co może się przydarzyć również innym krajom, jeśli będą podobnie rozrzutne. Wydaje się, że ta lekcja do nich dociera. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to znaczy, że wydarzenia w Grecji zaczynają mieć dobry wpływ, mobilizujący polityków do działania.
Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, były wiceminister finansów i doradca Leszka Balcerowicza
Prof. Gomułka: Polskie lekcje z greckiego pożaru
Dodano: / Zmieniono:
Greków musi boleć. Po to, by Grecja stała się dla innych państw Unii Europejskiej także dla Polski postrachem dyscyplinującym procesy fiskalne.