Patrzmy szefowi ECB na ręce

Patrzmy szefowi ECB na ręce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Archiwum
Można mieć wątpliwości, czy nowy szef Europejskiego Banku Centralnego nie wykaże zbyt daleko idącego zrozumienia dla problemów polityków. Czytaj: nadmiernej ustępliwości.

Nasza chata z kraja. Uwagę polskich polityków i mediów od tygodni pochłania głównie dociekanie, kto po przegranych wyborach popadnie w niełaskę prezesa K., a kogo po wyborczej wiktorii doceni premier T. A zmiana prezesa Europejskiego Banku Centralnego (ECB)? Kogo to obchodzi..?

To błąd, bo Włoch Mario Draghi, który 1 listopada zasiadł w prezesowskim gabinecie ECB we Frankfurcie nad Menem, ma urzędować aż do 2019 roku.  A wtedy euro najprawdopodobniej będzie już także naszą walutą. Będzie, mówiąc ściślej, pod warunkiem, że ECB wcześniej euro nie popsuje.

Złośliwcy zwrócą uwagę, że Draghi, do poniedziałku prezes Banku Włoch, w latach 2002-2005 był wiceprezesem Goldman Sachs International, tego samego, który pomagał Grecji robić hokus-pokus z długiem, a w 1991-2001 był dyrektorem zarządzającym włoskiego skarbu, który w imieniu rządu w Rzymie zaciąga na rynku długi, dziś mogące powalić całą italską gospodarkę.

Kto sprawiedliwy, powie, że sztuczki greckie odbywały się, zanim Draghi dołączył do Goldmana, a deficyt budżetowy przywalił Włochów 10 lat po nim, zresztą za kształt budżetu odpowiada w Rzymie rząd, a zwłaszcza Ministerstwo Gospodarki i Finansów. Niemniej, pozostają wątpliwości, czy nowy szef banku centralnego ? choć w trosce o wartość euro jest on wyposażony w gwarancje niezależności od rządów ? nie wykaże zbyt daleko idącego zrozumienia dla problemów polityków. Czytaj: nadmiernej ustępliwości.

Pod koniec kadencji poprzedniego prezesa Jeana-Claude'a Tricheta ECB rozminął się z 2-proc. celem inflacyjnym; inflacja w strefie euro wynosi obecnie 2,4 proc. Nie dość, że bank utrzymuje stopę procentową na sztucznie niskim poziomie 1,5 proc., to jeszcze rozpoczął kontrowersyjną politykę skupu obligacji państw pogrążonych w kryzysie dłużnym. Powstrzymał w ten sposób dramatyczny spadek cen papierów i przystopował wzrost ich rentowności, pośrednio pomagając rządom w ratowaniu krajów przed niewypłacalnością.

Nie jest to jeszcze klasyczne puszczenie w ruch pras drukarskich, ale obawy o wzrost inflacji może wywoływać. Dla polityków inflacja to przecież duża pokusa ? 4-proc. inflacja w pięć lat realnie zmniejsza dług państwa o 22 proc! Ale też w tym samym stopniu pozbawia wartości oszczędności obywateli.

Daje do myślenia odejście niemieckich członków zarządu ECB ? prezesa Budnesbanku Axela Webera, jeszcze rok temu typowanego na następcę Tricheta, oraz JüStorka. Oni nie chcieli brać odpowiedzialności za skutki skupu obligacji. Trichet twierdzi natomiast, że jego następca będzie kontynuował jego politykę. Jeśli rzeczywiście, to obawy o wartość euro nie znikną.
Tym bardziej trzeba więc patrzeć nowemu prezesowi ECB na ręce.

Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor 'Bloomberg Businessweek Polska'

Jak skupowanie przez Europejski Bank Centralny obligacji zadłużonych krajów eurolandu ocenia prezes NBP Marek Belka? ? czytaj dalej w dzisiejszym newsletterze Businesstoday.pl