Chińskie leki dla chorej Europy

Chińskie leki dla chorej Europy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Krzysztof Obłój z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Wprost.pl
W interesie Chińczyków leży zdrowa Europa, bo Chiny są eksporterem numer 1 do tej części świata. Eksporterem numer 2 są Niemcy. Oba te mocarstwa mają dokładnie ten sam interes komentuje prof. Krzysztof Obłój z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.
Robert Azembski: W co grają Chiny? Dlaczego chcą pomagać Europie?

Prof. Krzysztof Obłój: W najwyższą z gier. Są żywo zainteresowane tym, żeby europejska gospodarka nie wpadła w recesję. To byłaby dla nich katastrofa. Nie zapominajmy, że chiński wzrost gospodarczy opiera się przede wszystkim na eksporcie, konsumpcja wewnętrzna w Chinach wytwarza zaledwie 26 proc. tamtejszego PKB. Reszta to właśnie eksport.

To Angela Merkel nie pojechała do Chin po to, by zachęcać Chińczyków do inwestowania w przemysł?

Nie sądzę. Chodzi raczej o pieniądze, o żywą gotówkę. Właśnie na wzmocnienie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej i innych funduszy, które mają przeciwdziałać recesji w krajach strefy euro. Wyobraźmy sobie sytuację, że Hiszpania, Portugalia czy inni odbiorcy niemieckich towarów wpadają w głęboki kryzys. To byłoby fatalne dla niemieckiej gospodarki.

Niemcy próbują więc przechytrzyć Chińczyków? Ci niczego nie będą oczekiwali w zamian za pomoc?

Nie wiem, czego Chińczycy mogą oczekiwać, wiem natomiast, czego spodziewają się Niemcy. Chcą chińskimi rękami uleczyć chore kraje europejskie. Będziemy więc na żywo obserwować taniec dwóch potęg, wielkich słoni. Słonie też potrafią tańczyć, pytanie, czy teraz uda im się zatańczyć dobrze.

Ale dlaczego tak?

Zarówno Chiny, jak i Niemcy mają dokładnie ten sam interes. W interesie Chin leży zdrowa Europa, bo są eksporterem numer 1 do tej części świata. Niemcy zaś są eksporterem numer 2. Z kolei z kondycją Europy nierozerwalnie związana jest sytuacja gospodarki Stanów Zjednoczonych, które dla Chin stanowią z wielu względów równie ważny rynek.