Wyjątkowo silne umocnienie złotówki oraz dobre nastroje na giełdach w ostatnich dniach mogą być krótkotrwałe. Negocjacje z Grecją stają się coraz trudniejsze, co również odbija się na złotym.
W nie najlepszych nastrojach rozpoczęły wczorajszy dzień rynki finansowe. Po doniesieniach o pojawiających się wśród europejskich przedstawicieli rozważaniach o przeniesieniu wypłaty funduszy pomocowych dla Grecji warszawski parkiet w pierwszych godzinach handlu notował silną przecenę. WIG20 tracił prawie 1 proc. Z kolei polski złoty od rana tracił nawet 0,7 proc. w stosunku do euro, a kurs NPB na dziś wynosi 4,22.
Jak jednak twierdzi dr Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, przepychanki z Grecją będą trwały jeszcze przez długi czas i wciąż będziemy odczuwać skutki niekończących się negocjacji. ? Według mnie najbliższy poniedziałek wcale nie jest ostatecznym terminem rozstrzygnięcia greckiego problemu. Prawdziwym deadline’em jest trzecia dekada marca, kiedy obligacje Grecji zapadają na łączną kwotę 14,5 mld euro ? dodaje Borowski.
Tradycyjnie polska giełda dostała rykoszetem, w sytuacji gdy niepewność i awersja do ryzyka w strefie euro wzrastają. Tym razem kraje unii monetarnej, które biorą czynny udział w ratowaniu Grecji, domagają się większej kontroli wydawanych pieniędzy. Brak zaufania do greckich decydentów wynika z nadchodzących w tym roku wyborów. Przedstawiciele europejscy uważają, że Grecja powinna udzielić bardziej zdecydowanych zapewnień co do przyszłej sytuacji ekonomicznej, i nie chcą czekać, aż padną one po kwietniowych wyborach. Z kolei grecki minister finansów po 3,5-godzinnych konsultacjach telefonicznych stwierdził, że Grecja spełniła już wszystkie wymagania stawiane jej przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Rynki jeszcze nie biorą pod uwagę możliwości braku porozumienia Grecji z jej wierzycielami, o czym świadczą w miarę dobre nastroje inwestorów. Taki przebieg zdarzeń jest jednak możliwy. Ogłoszenie upadłości przez Grecję wywołałoby panikę na wszystkich rynkach w Europie. Naturalnie polski złoty nie wyszedłby z tego bez szwanku.
- Musimy pamiętać, iż ryzyko wciąż jest wysokie. Grecki poker trwa. Niemcy posuwają się coraz dalej w swoich żądaniach, którym z kolei greccy decydenci mocno się przeciwstawiają. Ostatni pomysł niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schauble w sprawie przesunięcia terminu wyborów jest dobrym przykładem na to, jak sytuacja jest napięta ? podsumował Borowski.
Jak jednak twierdzi dr Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, przepychanki z Grecją będą trwały jeszcze przez długi czas i wciąż będziemy odczuwać skutki niekończących się negocjacji. ? Według mnie najbliższy poniedziałek wcale nie jest ostatecznym terminem rozstrzygnięcia greckiego problemu. Prawdziwym deadline’em jest trzecia dekada marca, kiedy obligacje Grecji zapadają na łączną kwotę 14,5 mld euro ? dodaje Borowski.
Tradycyjnie polska giełda dostała rykoszetem, w sytuacji gdy niepewność i awersja do ryzyka w strefie euro wzrastają. Tym razem kraje unii monetarnej, które biorą czynny udział w ratowaniu Grecji, domagają się większej kontroli wydawanych pieniędzy. Brak zaufania do greckich decydentów wynika z nadchodzących w tym roku wyborów. Przedstawiciele europejscy uważają, że Grecja powinna udzielić bardziej zdecydowanych zapewnień co do przyszłej sytuacji ekonomicznej, i nie chcą czekać, aż padną one po kwietniowych wyborach. Z kolei grecki minister finansów po 3,5-godzinnych konsultacjach telefonicznych stwierdził, że Grecja spełniła już wszystkie wymagania stawiane jej przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Rynki jeszcze nie biorą pod uwagę możliwości braku porozumienia Grecji z jej wierzycielami, o czym świadczą w miarę dobre nastroje inwestorów. Taki przebieg zdarzeń jest jednak możliwy. Ogłoszenie upadłości przez Grecję wywołałoby panikę na wszystkich rynkach w Europie. Naturalnie polski złoty nie wyszedłby z tego bez szwanku.
- Musimy pamiętać, iż ryzyko wciąż jest wysokie. Grecki poker trwa. Niemcy posuwają się coraz dalej w swoich żądaniach, którym z kolei greccy decydenci mocno się przeciwstawiają. Ostatni pomysł niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schauble w sprawie przesunięcia terminu wyborów jest dobrym przykładem na to, jak sytuacja jest napięta ? podsumował Borowski.