Olympusgate

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oprócz przewodniczącego Tsuyoshi Kikukawy (na zdjęciu) wśród zatrzymanych są były wiceprzewodniczący rady nadzorczej Hisashi Mori i były audytor Hideo Yamada UNDP 
Japońska prokuratura aresztowała byłego przewodniczącego rady nadzorczej firmy Olympus pod zarzutem defraudacji 1,7 mld dol. To finał wielkiej afery wykrytej pół roku temu. Czy światowej sławy producent aparatów fotograficznych przetrwa taki kryzys?
Aresztowanych jest więcej. Oprócz przewodniczącego Tsuyoshi Kikukawy wśród zatrzymanych są były wiceprzewodniczący rady nadzorczej Hisashi Mori i były audytor Hideo Yamada. Odpowiedzą za ukrywanie przez 13 lat strat koncernu powstałych w wyniku nieudanych transakcji spekulacyjnych na giełdzie i fałszowanie dokumentów finansowych oraz naruszenie prawa giełdy. Sama firma pozwała o odszkodowanie 19 byłych i obecnych pracowników najwyższych szczebli zamieszanych w fałszerstwo.  

Przekręty w wielkiej firmie namierzyli dziennikarze niskonakładowego magazynu 'Facta' w lipcu zeszłego roku, a śladem ich informacji podążył powołany zaledwie w kwietniu na prezesa zarządu Brytyjczyk Michael Woodford, pierwszy obcokrajowiec na tym stanowisku w 90-letniej historii firmy. Teraz już wiadomo, dlaczego rada nadzorcza spośród 25 kandydatów na prezesa wybrała jedynego w tym gronie obcokrajowca, choć to się wyjątkowo rzadko zdarza w japońskich spółkach giełdowych. Woodford po prostu nie zna japońskiego. Kikukawa i jego wspólnicy uznali, że dzięki temu łatwiej będzie ukryć przez zarządem ich sekret. Przeliczyli się. Prezes poprosił znajomego o przetłumaczenie artykułu z 'Facta'.

Dowiedział się z niego, że Olympus w 2008 r. za blisko 2 mld dol. kupił angielskiego producenta instrumentów medycznych Gyrusa, ale firmie doradczej, która pośredniczyła w transakcji, wypłacił aż 687 mln dol. Zwyczajowo opłata wynosi 1?2 proc. wartości transakcji.

Dziennikarzom podejrzany wydał się też zakup trzech małych japońskich firm (zatrudniających poniżej 50 pracowników) za 773 mln dol. W dodatku zupełnie nie pasowały one do profilu produkcyjnego Olympusa. Jedna wytwarzała kremy do twarzy, druga ? plastikowe pojemniki, a trzecia zajmowała się recyklingiem.

Ciekawość prezesa szybko została ukarana. W październiku został zwolniony. Jednak wtedy miał już w ręku raport agencji PricewaterhouseCoopers, która prześwietliła transakcję zakupu Gyrusa. Powiadomił o tym redakcję 'Financial Times'. Na początku listopada Olympus przyznał się do ukrywania strat przed udziałowcami.  

Od 14 października, gdy zwolniono Woodforda, akcje Olympusa na tokijskiej giełdzie runęły w dół o 49 proc. Spółka musiała poprawić wszystkie zmanipulowane raporty roczne i zredukować o 1,3 mld dol. aktywa netto, czyli aktywa pomniejszone o wszystkie zobowiązania. Na 20 kwietnia zapowiedziano nadzwyczajne zebranie akcjonariuszy, którzy mają wybrać nowy zarząd firmy. 'Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji i będziemy współpracować z przedstawicielami prawa, aby wyjaśnić wszystkie fakty' ? napisano w oświadczeniu firmy. Analitycy twierdzą jednak, że posypywanie głowy popiołem jest mocno spóźnione i odzyskanie dobrego imienia zajmie Olympusowi dużo czasu.