Prof. Longin Pastusiak: Mitt Romney chciałby być drugim Ronaldem Reaganem

Prof. Longin Pastusiak: Mitt Romney chciałby być drugim Ronaldem Reaganem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Longin Pastusiak, polityk, historyk i politolog, amerykanista A.Chmielewski/Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
W sześciu z dziesięciu amerykańskich stanów, w których odbyły się republikańskie prawybory, zwyciężył Mitt Romney i teraz to on ma największe szanse stanąć do walki o prezydenturę z Barackiem Obamą. Do uzyskania nominacji na kandydata Republikanów potrzebuje 1144 głosów delegatów na konwencję tej partii. Ma się ona odbyć w Tampa na Florydzie 27 sierpnia. Obecnie Romney może liczyć na 404, czyli ponad 1/3 głosów. Czy republikański kandydat na kandydata ma pomysł na wyprowadzenie amerykańskiej gospodarki z dołka?
Hanna Rybarska: Czym Mitt Romney może przekonać do swojej kandydatury amerykańskie społeczeństwo, w którym jest 16 mln bezrobotnych?

Prof. Longin Pastusiak: Romney przedstawia się w tej kampanii jako jedyny kandydat, który ma doświadczenie w sprawowaniu władzy i zarządzaniu gospodarką. Był gubernatorem stanu Massachusetts i w czasie jego kadencji gospodarka stanu miała się całkiem nieźle. Powołuje się też na swoje menedżerskie doświadczenia. Należy do ludzi bogatych, jego majątek obliczany jest na 250 mln dol. Wzbogacił się, robiąc interesy. Założył m.in. przedsiębiorstwo pod nazwą Bain Capital, które skupowało upadające firmy, a następnie je restrukturyzowało, żeby później odsprzedać z dużym zyskiem. Twierdzi, że skoro świetnie dał sobie radę jako menadżer i stawiał na nogi bankrutujące przedsiębiorstwa, to postawi na nogi również gospodarkę kraju.

Czy ma konkretny plan akcji ratunkowej?

Zapowiada zwrot o 180 stopni w stosunku do polityki gospodarczej Obamy. Co to znaczy? Z wielu jego wypo-wiedzi można wywnioskować, że jest za obniżką podatków oraz deregulacją, czyli znoszeniem barier hamujących rozwój przedsiębiorczości. Nawiązuje tym do polityki Ronalda Reagana, również Republikanina, który wsławił się właśnie znoszeniem ograniczeń krępujących działalność gospodarczą. Zamierza zmniejszyć o co najmniej 20 proc. deficyt budżetu federalnego, ograniczając rządowe subwencje w takich dziedzinach jak ochrona środowiska czy alternatywne źródła energii, co z kolei jest priorytetem prezydenta Obamy. Oczywiście musi odnieść się też do palącej społecznie kwestii bezrobocia. Wprawdzie Obamie udało się je zmniejszyć z ponad 10 proc. do 8,3 proc., ale to wciąż jest dla Amerykanów problem. Romney nie podaje zbyt wielu szczegółów tego, co zamierza w tej sprawie zrobić. Można jednak przypuszczać, że chodzi właśnie o deregulację, czyli stworzenie lepszych warunków do inwestowania, które przyczynią się do tworzenia nowych miejsc pracy.

Jeśli Romney zostanie rywalem Obamy, to który z nich miałby Pana zdaniem większe szanse w listopado-wych wyborach?

W amerykańskiej tradycji program gospodarczy kandydata ma decydujące znaczenie podczas wyborów prezydenckich. Amerykanie mają nawet takie powiedzenie, że głosują według stanu swoich portfeli. Jeżeli sytuacja gospodarcza jest dobra, to popierają aktualnego prezydenta. Jeżeli jest zła, to głosują na opozycję. Myślę, że o tegorocznych wynikach wyborów prezydenckich nie zadecydują wartości ? konserwatywne czy liberalne ? ale pomysł na wyprowadzenie kraju na spokojniejsze wody w sensie ekonomicznym.

Który z nich byłby lepszy dla Europy?

Jest pewna różnica w filozofii gospodarczej między Europą a USA. Konserwatywni liderzy, jak Nicolas Sarkozy czy Angela Merkel, są przeciwni wydawaniu środków budżetowych na ożywianie gospodarki. Pod tym wzglę-dem są bliżsi poglądom Romneya. Inaczej Obama. Prezydent USA uważa, że w trudnych czasach rząd nie może się ewakuować, innymi słowy: powinien stymulować ożywienie. Jego poglądy podziela demokratyczna i lewicowa część Europy.