Nie stłuczemy termometru, by poczuć się lepiej

Nie stłuczemy termometru, by poczuć się lepiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Dobrowolski, prezes założonej przez Balcerowicza fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju Materiały prasowe
Leszku, ściągnij licznik długu publicznego apeluje do Leszka Balcerowicza minister finansów Jacek Rostowski. Paweł Dobrowolski, prezes założonej przez Balcerowicza fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, która pilnuje umieszczonego w centrum Warszawy licznika, zapewnia, że o jego ściąganiu nie ma mowy. Ministrowi finansów odpowiada zaś cytatem z Lecha Wałęsy: „Nie będziemy tłuc termometru, by poczuć się lepiej”.
Karol Manys: Jak państwo przyjęli propozycję ministra Rostowskiego, by ściągnąć licznik długu publicznego, bo jego relacja do PKB zaczyna spadać?

Paweł Dobrowolski: Z ogromnym zdziwieniem. Taki sam licznik wisi w Stanach Zjednoczonych od kilkudziesięciu lat i nigdy nie słyszeliśmy, by minister finansów w USA prosił o zdjęcie tego licznika.

Czyli nie zamierzacie go ściągać?

Jest takie powiedzenie prezydenta Lecha Wałęsy, które przeszło już do historii. On powiedział kiedyś: stłucz pan termometr, to poczujesz się lepiej. No więc my nie zamierzamy tłuc termometru. Wprost przeciwnie, jeśli minister Rostowski osiąga takie sukcesy w walce z długiem publicznym, to powinien się cieszyć, że ktoś to liczy i pokazuje.

No tak, właściwie to minister Rostowski powinien być zadowolony, że licznik, który do tej pory gnał do przodu, zacznie w końcu się cofać.

No właśnie nie sądzę, by zaczął się cofać. To jest oczywiście kwestia nominalnego poziomu długu w porównaniu z PKB, o czym mówi minister Rostowski. Już kilku ministrów finansów przed nim mówiło, że dług nie jest tak groźny, bo PKB będzie rosło szybciej. Ale niestety, gospodarka ma to do siebie, że jest cykliczna i koniec końców w długim okresie widzimy, że nawet kiedy PKB rośnie, a kraj się rozwija, to dług rośnie jeszcze szybciej.

Chce Pan powiedzieć, że spadanie, o którym mówi minister, to efekt sztuczek księgowych?

Owszem, są pewne sztuczki księgowe. Można np. poradzić ministrowi Rostowskiemu, by w ogóle zlikwidował OFE i w oficjalnych statystykach długu będzie to wyglądać jeszcze lepiej. Ale problem jest taki, że nawet rząd, robiąc skok na OFE, przyznawał, że uzyskał dzięki temu oszczędności w wysokości ponad 1 proc. PKB. Tyle że to zobowiązanie nie zniknęło, a my dostaliśmy jedynie osobne konta w ZUS, na których naliczane są zobowiązania podatników, którzy będą płacić podatki w przyszłości. Więc w tym sensie jest to rzeczywiście element dość brutalnej twórczej księgowości.

Rozumiem, że nie zanosi się na to, by państwa licznik w najbliższym czasie zaczął się cofać?

Nie wynika to też z prognoz ministerstwa. Nie ma takiej szansy.

Licznik wskazuje obecnie, że statystyczny Polak ma ok. 22 tys. zł długu publicznego. Jak Pan sądzi, ile będzie wskazywał za rok?

Trudno przewidywać. Ja jestem ekonomistą, który został wychowany dość tradycyjnie, więc staram się mówić o tym, co jestem w stanie dokładnie przewidzieć. Mogę natomiast opowiedzieć o historii. Kiedy minister Rostowski obejmował funkcję ministra finansów, dług na obywatela wynosił 14?15 tys. zł. Dziś jest to ok. 22 tys. zł, o których pan mówi. Ja się nie dziwię, że ministerstwo nie chce się tym chwalić.

To zapytam inaczej: kiedy ten licznik może zacząć się cofać?

Dopóki polska gospodarka nie zacznie rosnąć w o wiele większym tempie, i to kilka lat z rzędu, licznik nie zacznie się cofać. Jesteśmy krajem średnio zamożnym, a opodatkowujemy naszą gospodarkę tak, jak robią to najbogatsze państwa świata. Kiedy kraje zachodnie były w sytuacji takiej, w jakiej obecnie my jesteśmy, miały o połowę niższe podatki.

Zatem jaka jest perspektywa przed tym licznikiem?

Odpowiem w ten sposób: niezależnie od tego, czy dług będzie rósł, czy malał, licznik jest po to, by dawać informacje na ten temat obywatelom. My twierdzimy po prostu, że demokracja działa lepiej, gdy obywatele są lepiej poinformowani, i po to właśnie jest ten licznik.