Wall Street długo wierzyło i chciało wierzyć, że wirus nie jest problem amerykańskim. Typowe „nas to nie dotyczy” 33 nowe przypadki w Kalifornii i konieczność przeprowadzenia badań na szerszą skalę powoduje paniczną reakcję rynków finansowych. Ewidentne staje się, że Covid-19 jest problemem ogólnoświatowym.
Od euforii do paniki. Amerykańskie indeksy są ponad 10 proc. poniżej szczytów wszechczasów ustanawianych jeszcze w drugiej połowie ubiegłego tygodnia. Kontrakt na frankfurcki indeks DAX jest 2000 punktów poniżej ostatnich szczytów, o sytuacji na GPW lepiej nawet nie wspominać. Ropa jest najtańsza od kilkunastu miesięcy. Na rynku walutowym zyskuje jen, zyskuje frank. Rośnie również EUR/USD. Kurs wychodzi w okolice 1,10. Jest to przede korekta pozycjonowania. Zaangażowanie spekulacyjne inwestorów finansowych netto było w ubiegłym tygodniu nie tylko najniższe od prawie roku, ale również krótka pozycja netto w miesiąc rozszerzyła się o ponad 40 tysięcy kontraktów.
Przy takiej skali zmienności, szoku, paniki, niepewności najpewniejszym rozwiązaniem jest wycofanie się z rynku. Część inwestorów może być też zmuszona do realizacji zysków na jednych rynkach, by utrzymać pozycje na Wall Street. Dlatego też, choć w długim terminie widzimy potencjał do dalszych wzrostów kursu, to jesteśmy ostrożni z ogłaszaniem, że dołek został ustanowiony i czeka nas bezpośrednia kontynuacja wzrostów. Podobnie można postrzegać ostatnie kilka godzin na rynku złota, którego kurs spada dziś ponad 1 proc. Jeszcze mocniej przeceniane są srebro, pallad, czy platyna. Trwałej poprawy nastrojów inwestycyjnych wynikającej z woli zwiększenia zaangażowania w ryzykowne aktywa przed weekendem nie należy się spodziewać. Co, najwyżej redukcji ekspozycji, jakiejkolwiek. Inwestorzy bać się będą, że weekend może przynieść rozlanie się wirusa na nowe kraje, drastyczny wzrost liczby zainfekowanych w Stanach Zjednoczonych itd.
Czytaj też:
Polska firma wprowadza na rynek testy na koronawirusa. Jej akcje na GPW wystrzeliły