Nad nowelizacją budżetu na 2020 rok miano pracować dopiero jesienią. Nieoczekiwanie prace zostały jednak przyspieszone. Jak podaje „Rzeczpospolita”, rząd ma się zająć projektem już w najbliższy czwartek. Jeszcze niedawno wiceminister Piotr Patkowski twierdził, że prace nad zmianami w finansach państwa będą możliwe, dopiero gdy znane będą dokładne efekty pandemii koronawirusa na budżet, a w tym dochody podatkowe.
– Ministerstwo Finansów zapowiadało, że spodziewa się ok. 100 mld zł deficytu w budżecie na ten rok. Sądzimy, że taka właśnie liczba pojawi się w znowelizowanej ustawie – powiedział „Rz” Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego.
Pandemia pokrzyżowała plany
Na drodze ambitnych planów rządu Mateusza Morawieckiego stanęła pandemia koronawirusa, która zatrzymała gospodarkę. Już w marcu było wiadomo, że utrzymanie wstępnych założeń będzie niemożliwe, gdyż wpływy z podstawowych źródeł dochodu państwa stopniały. Od stycznia do lipca, dochody z akcyzy było o 4,9 proc. niższe od zakładanych. Jeszcze gorzej było w przypadku PIT i VAT. Wpływy do budżetu w tym przypadku spadły odpowiednio o 6,7 i 6,3 proc.
„Gospodarka wraca na właściwe tory”
Z danych Ministerstwa Finansów za okres od stycznia do lipca, wynika, że polska gospodarka dość dynamicznie wychodzi z problemów związanych z lockdownem i obniżonymi wpływami z danin. W lipcu dochody z państwa były wyższe o 1,8 mld zł w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. Zdaniem ekonomistów wynika to głównie z dwóch czynników. Po pierwsze przyspieszonemu zwrotowi podatków oraz szybkiej odbudowie gospodarki po pierwszej fali pandemii.
„Szacunkowe dane o wykonaniu budżetu państwa za ubiegły miesiąc pokazują, że gospodarka zaczyna wracać na właściwe tory” – napisał na Twitterze minister Patkowski.
Czytaj też:
Największy spadek PKB w historii. GUS podał wyniki za drugi kwartał