Cateringi dietetyczne też pomagają. Dostarczają do szpitali darmowe posiłki

Cateringi dietetyczne też pomagają. Dostarczają do szpitali darmowe posiłki

Jakub Kukuła, pomysłodawca i założyciel marki Kukuła Healthy Food
Jakub Kukuła, pomysłodawca i założyciel marki Kukuła Healthy Food Źródło: Jakub Kukuła
Sytuacja, która opanowała świat, uczy pokory, dlatego bez zastanowienia zaczęliśmy pomagać szpitalom – mówi Jakub Kukuła, pomysłodawca i założyciel cateringu dietetycznego Kukuła Healthy Food.

Magdalena Gryn: Od połowy marca dostarczacie darmowe posiłki dla medyków do kilku trójmiejskich szpitali - z jaką reakcją się spotykacie? Jak ta akcja przebiega?

Jakub Kukuła: To była spontaniczna decyzja, która zapadła gdy tylko uświadomiliśmy sobie, że wielu pracowników służb medycznych nie ma czasu na przygotowanie posiłków. Sytuacja, która opanowała świat, uczy pokory, dlatego bez zastanowienia zaczęliśmy pomagać szpitalom. Na tą chwilę dostarczamy już do dwóch szpitali w Gdańsku, Izby Przyjęć oraz Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Tczewie, Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz Zespołu Wyjazdowego Ratownictwa Medycznego w Starogardzie Gdańskim, oraz Oddziału Intensywnej Terapii w Kociewskim Centrum Zdrowia w Starogardzie Gdańskim. Pierwsze dania zawieźliśmy 15 marca. Początkowo było to 100-120 posiłków dziennie, dziś wydajemy już 300 posiłków dziennie, dowozimy także w weekendy. Jesteśmy przygotowani na to, że jeśli nastąpi moment krytyczny, to zwiększymy tę liczbę.

Czy w czasach epidemii koronawirusa zamawianie jedzenia pod drzwi jest bezpieczne?

Tak, to bardzo bezpieczna, higieniczna i bezkontaktowa usługa, dlatego to idealne rozwiązanie zarówno dla tych, którzy nie lubią gotować, jak i osób, które w obawie przed zarażeniem nie chcą wychodzić do sklepów po zakupy. Ponadto, według opinii naukowców z całego świata, nie ma możliwości zakażenia przez jedzenie, bo przenosi się on drogą kropelkową. My wdrożyliśmy szereg dodatkowych procedur dotyczących bezpieczeństwa. Już na początku epidemii. Wszystkie wizyty gości i wyjazdy pracowników na szkolenia zostały wstrzymane pod koniec lutego, załoga została podzielona na dwie części, tak, aby zmiany się nie spotkały, a po każdej zmianie następuje dezynfekcja. Pracownicy pracują w odzieży ochronnej, rękawiczkach i maskach, dwa razy dziennie dokonujemy pomiarów temperatury ciała. Pracujemy w stałym, sprawdzonym zespole. Posiłki przygotowywane są z najwyższą starannością i dostarczane przez samochody-chłodnie, a składniki do nich pochodzą od zaufanych i sprawdzonych kontrahentów. Dostawy wjeżdżają windą towarową, więc produkcja nie ma kontaktu z dostawcami.

A jak sama epidemia wpłynęła na Pana biznes? Macie mniej zamówień?

Liczba zamówień na catering dietetyczny jest na podobnym poziomie jak wcześniej. Tracimy jednak na czymś innym – na vendingu w fitness clubach, gdzie stoi łącznie ponad 50 naszych lodówek z żywnością. Inne problemy związane z epidemią: część pracowników musiała zostać z dziećmi w domu, przez co mamy trochę okrojony skład, ale dajemy radę.

Czy swoje diety też dostosowaliście do nowej sytuacji?

Bazujemy na sprawdzonych recepturach, które aktualne modyfikujemy o dodatkowe, naturalne produkty o właściwościach antybakteryjnych i przeciwzapalnych we wszystkich naszych dietach. Dodatkowo kilka dni temu wprowadziliśmy dietę wzmacniającą odporność, bo o taką prosili nasi klienci. To nasz autorski program, bogaty w składniki stymulujące układ immunologiczny. Równolegle, pamiętając o osobach zamkniętych w domach, stworzyliśmy tańszą ofertę - lunch boxy. To trzy posiłki: danie obiadowe, deser na bazie jogurtu i zupa. Zestaw jest bardzo sycący, więc deser może zastąpić podwieczorek lub drugie śniadanie.

Czy przetrwacie ten kryzys, jeśli ta sytuacja będzie się przedłużać?

W chwili obecnej nie planujemy zwolnień, będziemy starali się chronić załogę tak długo, jak pozwolą nam na to warunki. Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, nie jest łatwo, pracujemy nad optymalizacją kosztów. Straciliśmy część przychodu, ale cały czas bazujemy na zamówieniach pod drzwi. Nie jesteśmy w krytycznej sytuacji, choć to najtrudniejszy czas w historii firmy, bo walczymy z nienamacalnym przeciwnikiem. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć kiedy to się wszystko skończy, ale wierzę, że przetrwamy ten czas.

Czytaj też:
Janusz Palikot: Branża alkoholowa, podobnie jak spożywcza, raczej wyjdą wzmocnione z kryzysu

Źródło: Wprost