Redakcja money.pl dowiedziała się, że pracownicy firmy odzieżowej Deni Cler wkrótce mają wrócić do biur. Warunkiem obowiązkowego powrotu jest przedstawienie zaświadczenia o pełnym zaszczepieniu. Kto tego nie zrobi, będzie musiał co tydzień przedkładać negatywny wynik testu na koronawirusa – wykonanego na własny koszt.
Czy to prawda? Poproszona o komentarz spółka zapewniła, że rekomenduje szczepienia wśród pracowników i „stara się wspierać ich w dostępie do rzetelnych i sprawdzonych informacji na temat szczepień”. „Mamy na uwadze dobro naszych pracowników, współpracowników i partnerów biznesowych oraz ich bezpieczeństwo” – czytamy w komunikacie Deni Cler.
Spółka nie ustosunkowała się więc do zarzutów o zobowiązanie niezaszczepionych do przedkładania testów. Również i my poprosiliśmy Deni Cler o odcięcie się od zarzutów lub przyznanie, że są zasadne. Firma zapewnia, że żadnego "wymuszania szczepień" nie było. "Pragnę jednak podkreślić, że zarząd nie podjął uchwał ani nie wydał zarządzeń, które oznaczałyby konieczność poddania się szczepieniom przeciwko Covid-19. Stoimy na stanowisku, że decyzja o szczepieniu jest dobrowolna, pozostawiamy ją do indywidualnej decyzji każdego z naszych pracowników" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Nie wolno zmuszać pracowników do szczepień
O tym, że na pracownikach wielu firm wywierana jest presja, by się zaszczepić, pisaliśmy pod koniec maja. Na forach internetowych twierdzą, że znają przypadki, gdy pracodawca zagroził wypowiedzeniem umowy, jeśli pracownik nie zaszczepi się.
Łukasz Kolanek, radca prawny z Kancelaria Centrum Prawa Pracy uspokaja, że co do zasady pogląd pracownika na temat szczepień nie może być podstawą wypowiedzenia umowy przez pracodawcę. No właśnie, „co do zasady”. Jak dodaje mecenas, w pewnych grupach zawodowych (dotyczy to np. personelu medycznego), pracodawca może sugerować konieczność podjęcia działań ochronnych, w tym szczepień. Nie ma jednak przepisów, które zobowiązywałoby pracownika do poddania się szczepieniu przeciwko COVID-19.
Czytaj też:
Pracodawcy straszą niezaszczepionych zwolnieniami. Jest się czego obawiać?
Każda sprawa rozpatrywana indywidualnie
Skoro nie ma obowiązku, to czy naruszeniem prawa pracownika do samostanowienia o sobie nie jest sytuacja, w której pracodawca (osobiście lub poprzez inny dział, np. kadry) przypomina o konieczności zaszczepienia i dopytuje, czy pracownik już zapisał się na szczepienie?
– Na podstawie art. 18(3a) kodeksu pracy takie zachowanie pracodawcy może stanowić przejaw dyskryminacji, natomiast dopytywanie o termin szczepienia może być wywieraniem presji na pracowniku, co jest niedozwolone. Co do zasady nie jest to przejawem mobbingu, choć jeśli wywieranie presji przez dłuższy czas będzie się powtarzać, wówczas możemy mówić o mobbingu – mówi w rozmowie z wprost.pl Łukasz Kolanek, radca prawny z Kancelaria Centrum Prawa Pracy.
Nasz rozmówca dodaje, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, co oznacza, że w pewnych przypadkach, działania takie mogłoby być uznane za działanie na szkodę pracodawcy. Pracodawca będzie musiał jednak udowodnić tę szkodę, co jednak nie jest proste.
Pracodawcy nie wolno pytać, czy pracownik się zaszczepił
W tym samym tonie wypowiedział się w rozmowie z money.pl adwokat Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. Zauważył, że informacje dotyczące tego, czy pracownik poddał się szczepieniu, stanowią dane o jego zdrowiu i podlegają ochronie wynikającej m.in. z przepisów RODO oraz Kodeksu pracy.
– Pracodawca może przetwarzać tego rodzaju dane wyłącznie w sytuacjach, gdy to pracownik wyszedł z inicjatywą przekazania ich pracodawcy, a jego zgoda na przetwarzanie danych została wyrażona w sposób jednoznaczny, świadomy i, co najistotniejsze, dobrowolny – podkreśla Jarosiewicz.
Pracodawca w ogóle nie jest upoważniony do żądania informacji o stanie zdrowia pracowników, a tym bardziej nie powinien różnicować ich sytuacji w zależności od tego, jaki mają stosunek wobec szczepionek.
Czytaj też:
Zamieszanie wokół szczepionki AstraZeneca. Prezes RARS: Tekst „Wyborczej” to nieporozumienie