Rząd przygotował projekt nowelizacji przepisów, który zakłada m.in. przenoszenie niezaszczepionych pracowników na stanowiska, na których nie będą współpracowali z innymi osobami i klientami. Gdyby takie przeniesienie nie było możliwe, pracodawca mógłby nawet wysłać niezaszczepionego pracownika na bezpłatny urlop. Jednocześnie rząd nadal nie chce wpisać szczepionki przeciw koronawirusowi na listę obowiązkowych szczepionek.
Konstytucja odwołuje się do zbyt „niekonkretnej” ustawy
Serwis money.pl poprosił mecenasa Piotra Walczaka o skomentowanie rządowego pomysłu, który ma być zachętą do szczepienia się.
– Moim zdaniem wprowadzenie szczepionki przeciwko COVID-19 do katalogu szczepień obowiązkowych ułatwiłoby uzasadnienie wprowadzenia ustawy zawierającej takie regulacje. Konstytucja też wyraźnie odwołuje się do ustawy, która na ten moment realnie nie pozwala pracodawcy działać zbyt szeroko w zakresie „walki” z niezaszczepionymi pracownikami – powiedział.
Z kolei zdaniem dr. hab. Krzysztofa Walczaka z Uniwersytetu Warszawskiego zwrócił uwagę, że z zapowiedzi rządowych nie wiemy, jak miałaby wyglądać sytuacja pracownika skierowanego na obowiązkowy urlop. Czy w tym czasie pracownik będzie w pełni ubezpieczony, czy ten okres będzie się wliczał do stażu pracy?
Wiele pytań o przyszłość niezaszczepionego pracownika
Prawnik zwraca też uwagę na to, że w obecnych regulacjach pracodawca po miesiącu bezpłatnego urlopu może rozwiązać z pracownikiem umowę o pracę bez wypowiedzenia. I czy takie „karny urlop” nie da pracodawcy prawa do rozwiązania umowy z pracownikiem bez zachowania okresu wypowiedzenia? Wszak pracownik, który nie pracuje – a stan ten może trwać długo, jeśli pracownik podejmie decyzję, że do szczepienia nie da się zmusić – to dla firmy kłopot, bo jego obowiązki trzeba rozdzielić pomiędzy innych pracowników.
Zdaniem dr. hab. Krzysztofa Walczaka w Polsce nie wystarczą tylko regulaminy zakładowe do egzekwowania szczepień. – W tym wypadku konieczna jest ustawa – powiedział wykładowca UW.