W środę w „Czarno na białym” wyemitowano reportaż dziennikarzy TVN24 „Do spółki z premierem. Darowizna na Mateusza Morawieckiego”. Dariusz Kubik i Grzegorz Łakomski uzyskali kopie potwierdzeń przelewów na fundusz wyborczy PiS. Wynika z nich, że wpłat dokonywały osoby zatrudnione na wysokich stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa. Jako cel wskazywano premiera oraz innych członków rządu nadzorujących spółki z udziałem państwa.
250 tys. na fundusz wyborczy premiera. Mateusz Morawiecki odpowiada
Morawiecki zabrał głos w sprawie na konferencji prasowej, która miała miejsce na terenie budowy odcinka trasy S7 Moczydło-Miechów. – Trudno mi się odnosić do tworzonych przez niektóre telewizje zupełnie sztucznych faktów, które wrzucone są w media tylko po to, żeby potem próbować je w jakiś sposób rozgrywać i komentować. Mogę tylko tyle powiedzieć, że Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie wyborcze PiS bez zarzutów – zaczął premier.
– Jestem wdzięczny wszystkim, którzy zaufali mi, którzy widzą nadzieję w rządzie Prawa i Sprawiedliwości i mojej skromnej osobie, w poprawie sytuacji w naszym kraju. Sądzę, że jak popatrzymy na to, co stało się przez ostatnie sześć lat, to różnica jest widoczna gołym okiem – podsumował Morawiecki.
„Lista Morawieckiego”. Duże pieniądze na kampanię premiera
Dziennikarze TVN24 ustalili, że PiS przyjęło zasadę przeznaczania pieniędzy na kampanię danego polityka, jeśli w tytule przelewu było wpisane jego nazwisko. 17 osób miało w 2019 r. wpłacić 242 tys. złotych. Przelewy opiewały na kwoty od tysiąca do 56 tys., czyli maksymalnej dopuszczonej wówczas kwoty. Osoby, które wsparły finansowo kampanię premiera, nie wpłaciły pieniędzy na fundusz wyborczy Prawa i Sprawiedliwości w latach 2014-2018, kiedy premier nie startował z list partii.
Czytaj też:
Dziennikarze i ich ustalenia o „liście Morawieckiego”. Rzecznik rządu: Z lubością obejrzałem