Klub w Warszawie wyłącznie dla zaszczepionych i ozdrowieńców. „Rok temu właściwie przestaliśmy istnieć”

Klub w Warszawie wyłącznie dla zaszczepionych i ozdrowieńców. „Rok temu właściwie przestaliśmy istnieć”

Klub SPATiF
Klub SPATiFŹródło:Facebook / Klub SPATiF
Kolejne miejsce w Warszawie otwiera się wyłącznie na osoby zaszczepione, ozdrowieńców i posiadacz negatywnego testu PCR. Po restauracji Def Elephant podobną decyzję podjął właściciel klubu SPATiF.

Kolejne miejsca na rozrywkowej mapie Warszawy dołączają do grona dostępnych wyłącznie dla osób zaszczepionych, ozdrowieńców i legitymujących się negatywnym wynikiem testu. Po głośnej sprawie restauracji Der Elephant teraz na podobny ruch zdecydował się właściciel klubu SPATiF. Wydał w tej sprawie oficjalne oświadczenie na swoim profilu w portalu Facebook.

Kolejny klub dla zaszczepionych. „To nie jest segregacja”

W przypadku tego typu decyzji można spodziewać się, że ze strony jej przeciwników padnie jedno słowo – segregacja. Właściciel klubu prewencyjnie odniósł się także do tego zarzutu, który jego zdaniem jest zupełnie chybiony.

– To nierozumienie pewnych pojęć. Segregacja dotyczy podziału ludzi ze względu na cechę, której nie mogą się pozbyć. Jeśli powiedziałbym, że nie wpuszczam cię, bo jesteś kobietą, homoseksualistą, osobą czarnoskórą, to byłaby to segregacja. Ale jeśli przyjdzie do nas ktoś nagi, a my go nie wpuścimy i powiemy, że tu się wchodzi w ubraniu, to on może się ubrać i wejść, więc segregacją to nie jest – tłumaczy w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Łukasz Lubaszka, właściciel SPATiF-u.

Decyzja zbiega się z ogłoszonymi przez rząd zaostrzonymi restrykcjami dotyczącymi m.in. imprez masowych i okolicznościowych. Zgodnie z nowymi regulacjami właściciele klubów i dyskotek i tak musieliby dokładniej sprawdzać i limitować liczbę gości niezaszczepionych.

Jak klub zamierza egzekwować legitymowanie się paszportem covidowym lub wynikiem testu? Odpowiedź można znaleźć w oświadczeniu na Facebooku. „Klub Spatif będzie otwarty tylko dla osób dobrowolnie legitymujących się wobec obsługi: dowodem tożsamości oraz aktualnym potwierdzeniem przyjęcia szczepionki lub aktualnym i negatywnym wynikiem testu, lub aktualnym potwierdzeniem otrzymania statusu ozdrowieńca” – czytamy. Wyraźnie wynika z niego, że właściciel liczy na dobrowolne okazanie certyfikatu. Jeśli ktoś nie będzie chciał go pokazać, wtedy nie zostanie wpuszczony.

„Rok temu już właściwie przestaliśmy istnieć. Od tego czasu niewiele zmieniło się na lepsze. Dla nas tym co decydujące o naszym powrocie, po 14 miesiącach niebytu, jest masowe szczepienie przeciw COVID-19” – uzasadnił swoją decyzję właściciel klubu.

Czytaj też:
Pat w obozie władzy w sprawie szczepień. Posłów ma przekonywać Adam Niedzielski

Źródło: Facebook / Gazeta Wyborcza