KAS skontroluje biznes Palikota. Mamy komentarz byłego polityka

KAS skontroluje biznes Palikota. Mamy komentarz byłego polityka

Janusz Palikot
Janusz Palikot Źródło: Facebook
Janusz Palikot odniósł się do zapowiedzianej przez wiceministra finansów Artura Sobonia kontroli rozliczeń podatkowych w jego przedsięwzięciach biznesowych. Przedsiębiorca, a w przeszłości polityk przyznaje, że ma opóźnienia w wypłatach, ale w jego ocenie kontrola to nie wyraz troski wobec inwestorów i pracowników, a chęć uderzenia w Donalda Tuska.

W poniedziałek 24 lipca wiceminister finansów Artur Soboń poinformował, że Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) przeprowadzi kontrolę rozliczeń podatkowych firm Janusza Palikota.

Wiceminister zapowiada kontrolę u Palikota

„W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej doniesieniami o możliwości utraty środków przez osoby, które dały się namówić na reklamowane przez Janusza Palikota usługi poprosiłem KAS o kontrolę rozliczeń podatkowych w przedsięwzięciach związanych z Palikotem” napisał na Twitterze wiceszef resortu finansów. „Bardzo niepokojące są też kolejne informacje o problemach z płatnościami podwykonawcom i pracownikom oraz danin na rzecz Skarbu Państwa” – dodał.

Soboń przytoczył pojawiające się w mediach dane, które wskazują, że ok. 10 tys. osób zainwestowało swoje oszczędności w biznes Palikota, a ich łączna kwota to 140 mln zł.

Redakcja Wprost.pl zwróciła się do Janusza Palikota o komentarz ws. zapowiedzi wiceministra finansów. – Prawem Krajowej Administracji Skarbowej jest prowadzenie czynności kontrolnych wobec podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Spółka reguluje na bieżąco swoje zobowiązania podatkowe. Producenci alkoholu działają w specjalnym reżimie podatkowym. Ewentualne zaległości skutkują zablokowaniem możliwości produkcji i sprzedaży – mówi nam Palikot.

– Zwracam uwagę na fakt odmiennego podejścia do faktu upubliczniania informacji o czynnościach kontrolnych przez KAS wyrażone we wpisie na urzędowym koncie KAS na Twitterze wobec zachowań urzędników państwowych w osobach panów wiceministra Artura Sobonia czy rzecznika Ministerstwa Aktywów Państwowych Piotra Rycerskiego. Ten drugi piastując stanowisko państwowe publicznie oraz bez żadnych dowodów oskarża mnie, polskiego przedsiębiorcę o kreowanie afery na kształt Amber Gold. Wierzymy, że sąd wyjaśni, że w państwie prawa urzędnik nie może rzucać oskarżeń bez powodów utrudniając tym samym prowadzenie biznesu – dodaje.

Zapowiedź kontroli, a także materiały emitowane w TVP Palikot wiąże z obecną sytuacją polityczną. – Materiał w TVP opublikowany w ostatni piątek plus akcja ministra Sobonia nie pozostawiają wątpliwości, że w sztabie wyborczym PiS zapadła decyzja o politycznym wykorzystaniu problemów spółki, której jestem Prezesem, do ataku na Donalda Tuska – twierdzi Palikot.

– Od roku 2015 pozostaje poza polityką i nie wypowiadam się w kwestiach wyborczych. Jak widać, w państwie PiS osobista decyzja obywatela jest bez znaczenia, tak jak obowiązujące przepisy gwarantujące prawo do niewinności, póki sąd prawomocnym wyrokiem nie stwierdzi inaczej. Jestem już winny, kwestią dyskusji jest sposób wykonania wyroku. To, że publicznie wypowiadane przez polityków słowa uderzają w firmę jest bez znaczenia. Firmę, która w ostatnich latach odprowadziła do budżetu państwa ponad 60 mln złotych. Część tych pieniędzy poszła na pensję urzędników, którzy urządzają sobie polowanie – dodaje.

„Soboń zawdzięcza mi pracę"

W komentarzu dla naszej redakcji Palikot wbija szpilę wiceministrowi finansów. Były polityk twierdzi, że to dzięki niemu Artur Soboń uzyskał pierwszą "poważną pracę". – Z pewnym zdumieniem przyglądam się kierunkowi rozwoju osobowości Artura Sobonia, który swoją pierwszą poważną pracę zawdzięcza mi, wówczas liderowi lubelskiej Platformy Obywatelskiej. Z mojej rekomendacji objął stanowisko w zarządzie portu lotniczego Lublin. Wtedy sprawiał wrażenie człowieka szanującego zasady, mówiącego prawdę, gotowego do pomocy bliźnim. Dzisiaj, jako kandydat PiS do Sejmu, utracił część swojego człowieczeństwa. Dlatego, odszedłem z polityki, bo nie chciałem stać się człowiekiem takim jak on – podsumowuje.

Przypomnijmy, że Janusz Palikot był w latach 2005-2010 posłem Platformy Obywatelskiej. Po odejściu z partii założył własne ugrupowanie Ruch Palikota (później Twój Ruch), które z powodzeniem wystartowało do Sejmu w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, uzyskując trzeci wynik po PO i PiS. Z czasem jednak poparcie dla ugrupowania słabło, a po fatalnym wyniku Palikota w wyborach prezydenckich w 2015 roku, Twój Ruch zdecydował o starcie w zorganizowanych kilka miesięcy później wyborach parlamentarnych w ramach zawiązanej wówczas lewicowej koalicji. Jak wiadomo koalicja znalazła się tuż pod progiem wyborczym wskutek czego lewica na cztery lata pożegnała się z parlamentem.

Sam Palikot po odejściu z Sejmu wrócił do biznesu. Zarządza m.in. alkoholowym holdingiem Manufaktura Piwa Wódki i Wina SA (MPWiW). Główne źródło finansowania tego biznesu to tzw. pożyczki społecznościowe o nazwie Bunt Finansowy. Umowy zawierano pomiędzy inwestorami indywidualnymi a spółką Tenczynek Dystrybucja SA, wchodzącą w skład grupy MPWiW.

Inwestorzy nie otrzymali pieniędzy

Od kilku miesięcy pojawiały się doniesienia o problemach holdingu. Od wiosny br. przedsiębiorca nie wypłaca należnych odsetek osobom, które zdecydowały się zainwestować w jego biznes. Niektórzy z drobnych wierzycieli wypowiedzieli już spółce umowy i domagają się wykupienia obligacji.

Wśród tych osób znaleźli się Łukasz Orzeł i Kamil Rachwał, którzy na początku tego roku pożyczyli Tenczynkowi Dystrybucja SA po 20 tys. zł. W rok mieli zarobić na tym 3,2 tys. zł (14 proc. odsetek plus 2 proc. kwoty pożyczonego kapitału). Odsetki miały być wypłacane najpóźniej w ostatnim dniu miesiąca. Gdy firma nie wypłaciła pieniędzy za kwiecień, mężczyźni uznali, że sytuacja jest niepokojąca, a gdy nie otrzymali odsetek również za maj, wypowiedzieli umowy i wysłali firmie wezwanie do zapłaty.

— Wypowiedzenie umowy wysłałem z końcem maja na adres mejlowy wskazany jako właściwy do kontaktu z firmą. Potwierdzili odbiór, ale od tego czasu jakikolwiek kontakt z firmą się urwał. Nie odbierają telefonów, nie odpowiadają na wiadomości, zablokowali mi możliwość komentowania postów Janusza Palikota na Facebooku i Instagramie — mówił w rozmowie z Money.pl Orzeł.

Pod koniec zeszłego tygodnia serwis Bankier.pl podał, że MPWiW stanęła na krawędzi bankructwa. 19 lipca Marek Maślanka przewodzący nieformalnej radzie nadzorczej Manufaktury Piwa Wódki i Wina napisał na Twitterze, że spółka prowadzi zaawansowane rozmowy z grupą inwestorów gotową wyłożyć na stół 20 mln euro. Taka kwota – jak pisał portal – byłaby w stanie ocalić biznes, jednak wciąż nie wiadomo, na czym zakończą się negocjacje.

Według Newseeka biznes Palikota funkcjonuje jeszcze jedynie dzięki pożyczkom społecznościowym, mającym jeszcze sens w czasach zerowej inflacji, ale gdy trzeba wypłacać kilkanaście procent odsetek, rujnującym finanse firmy.

Palikot poprosił kilka dni temu inwestorów i pożyczkodawców o cierpliwość. Przyznał też, że wbrew wcześniejszym obietnicom nie może podać dokładnej daty oddania pieniędzy przez spółkę

– Wiem, że to niekonkretne, w związku z czym niewiarygodne, ale sami jesteście państwo przedsiębiorcami i negocjujecie różne rzeczy, więc wiecie, że podawanie krótkich dat utrudni wynegocjowanie dobrych warunków – tłumaczył przedsiębiorca. – Najpóźniejszy termin na rozliczenie z państwem, jaki sobie wyobrażam, to koniec października. Nie wykluczam, że stanie się to szybciej – dodał.

Wcześniej Palikot zobowiązał się do uregulowania wszelkich zaległości wobec inwestorów do końca czerwca br.

Janusz Palikot przestał pobierać wynagrodzenie we wrześniu 2022 roku i deklaruje, że pozostanie tak do czasu odzyskania płynności przez spółkę. W biznes zainwestował 20 mln zł prywatnych środków i jako prezes zarabiał 50 000 zł miesięcznie.

Obecnie Palikot nie oferuje już Buntu Finansowego. W maju wystartował z analogicznym projektem — Skarbcem Palikota, za którym stoją Polskie Destylarnie, czyli spółka niepowiązana kapitałowo z MPWiW. Z tą różnicą, że wcześniej pożyczano pieniądze od ludzi na rok, a teraz na dziesięć lat.

Czytaj też:
Finał sprawy Kuby Wojewódzkiego i Janusza Palikota. Sąd nie miał wątpliwości
Czytaj też:
Palikot i Wojewódzki odpowiedzą za reklamowanie wódki w sieci. Profil na IG to też kanał reklamowy

Źródło: Money.pl, Bankier.pl, Wprost.pl