Duże osiedle mieszkaniowe na warszawskim Mokotowie. W sobotni poranek na lokalnym bazarku jak zawsze panuje duży ruch. Klienci ustawiają się w kolejkach, wiele osób osobiście wybiera świeże warzywa i owoce. Aby sprzedać więcej produktów, handlowcy ściągają tego dnia dodatkowe posiłki do pomocy. Pana Kazimierza, właściciela jednego ze stoisk na bazarze wspiera w pracy zarówno żona, dwóch synów, jak i siostra.
Rynek pracy. Nowy wymiar rodzinnej firmy
Kiedy mężczyzna rozładowuje kolejne skrzynie z warzywami, jego małżonka wraz z siostrą uwijają się za ladą, przyjmując kolejne zamówienia, a nastoletnie dzieci pakują produkty do toreb. Mimo dużego rodzinnego wsparcia można odnieść wrażenie, że kolejka nie zmniejsza się przez kilka godzin. Co i rusz przychodzą nowi kupujący, którzy oprócz zakupów chcą zamienić kilka zdań ze sprzedawcą.
– Rozmowa z ludźmi to podstawa naszego handlu. Klienci nam ufają, dopytują o produkty, ceny, a niektórzy przyjdą coś kupić i przy okazji pochwalić się co u nich słychać. Z każdym trzeba zamienić, chociaż kilka słów — zaznacza. W tym czasie starszy syn przejmuje służbowe obowiązki ojca. Niektórzy kupujący chwalą postawę dorastających dzieci, którym chce się w sobotni poranek wcześnie wstać i pracować. – Zarabiają na przybory szkolne i swoje wydatki — odpowiada sprzedawca.
Firmy rodzinne zdominowały handel i usługi
Podobny widok można spotkać na kilkunastu innych stoiskach na tym bazarze. Kilka metrów dalej swoje produkty sprzedaje dwóch braci. Im z kolei pomagają ich żony. Tu także kilkanaście osób oczekujących w kolejce pomimo czterech osób sprzedających. – Oj, praca wre jak w ulu. Przydałby się ktoś jeszcze do pomocy — mówi pan Jarosław. Zaznacza przy tym, że kilkakrotnie zamieszczał ogłoszenie zarówno na pobliskiej tablicy, słupach ogłoszeniowych, jak i w mediach społecznościowych.
– Od początku roku zgłosiły się tylko dwie osoby. Żadna z nich nie zgodziła się pracować za ladą za 5 tys. zł brutto. O ofertę pracy jako kierowca i osoba do rozładunku towaru nikt nawet się nie zapytał — opowiada. – Jeśli nie ma chętnych do pracy, sami musimy zakasać rękawy i brać się do roboty — dodaje. Zaznacza, że na giełdę rolną w podwarszawskich Broniszach jeździ na zmiany z bratem, by nie zarywać każdej nocy.
Specjalny grafik dla rodziny. Pensja wyższa niż dla osoby z zewnątrz
Na drzwiach budki handlowej jest wywieszony specjalny grafik, kto, kiedy i czym się zajmuje. Rodzina ustaliła też, że na początku tygodnia każda z osób informuje, kiedy odbiera dzień wolny za sobotę, by każdy mógł pozałatwiać swoje prywatne sprawy. Jak zapewniają, wolnego nie wolno wziąć w sobotę, wtedy wszyscy pracują na pełnych obrotach. Kiedy pytam o zarobki na poziomie 5 tys. zł brutto, na kilka sekund zapada cisza. – Są nieco wyższe niż te oferowane dla kandydatów. Wiadomo, o żonę trzeba dbać — zaznacza. Po chwili dodaje, że jego żona sama ustaliła swoją pensję oraz liczne benefity pozapłacowe, ale to jest objęte tajemnicą handlową.
Liczne rodzinne biznesy można zauważyć w pobliskich sklepach, a nawet i w usługach. W lokalnej restauracji na porannej zmianie pracuje pan Adam z żoną Joanną. Na popołudniowej zmianie pracują ich dwie dorosłe córki Anna i Helena. Wspierają ich zięć oraz kilku pracowników z Ukrainy. – Jest co robić, pracy jest na okrągło. Czasami nie wiadomo, w co ręce włożyć — mówi właściciel. – Zarządzanie, księgowość, zakupy towarów, przyjmowanie zamówień, a nawet obsługa klientów — wylicza. Pracy było tak dużo, że do pomocy i najtrudniejszych prac musieli zatrudnić kilka osób.
Na kłopoty rodzina. Wakaty zapełniają pomocą bliskich
Zdaniem ekspertów, chociaż tworzenie rodzinnych firm, w których współwłaścicielami lub zatrudnionymi pracownikami są członkowie rodziny, nie jest nowym zjawiskiem, to można zauważyć ich nowy wymiar. – Jeśli nie możesz znaleźć pracownika, to chcesz czy nie chcesz, musisz liczyć na pomoc od osób najbliższych — mówią zgodnie. Teraz jest to szczególnie widoczne, kiedy mamy do czynienia z rynkiem pracownika i wiele osób odrzuca oferty ciężkiej pracy za niewielkie pieniądze, czyli najczęściej za najniższą krajową.
– Prowadzenie biznesu często wiąże się z wieloma wyzwaniami, z którymi członkowie rodziny mogą pomóc, szczególnie na początkowym etapie — mówi Mateusz Żydek z agencji rekrutacyjnej Randstad w rozmowie z Wprost.pl. – Wszystko zależy oczywiście od kompetencji członków rodziny, ale jasny podział obowiązków, zaangażowanie na przykład kogoś z rodziny, kto zna się na księgowości czy marketingu, może pomóc w ograniczeniu kosztów korzystania z zewnętrznych usług lub zatrudniania pracowników w tych obszarach — opowiada ekspert.
Rodzinne firmy mają swoje dobre strony. Nie zawsze jest kolorowo
Jego zdaniem taka forma współpracy pozwala też po równo podzielić się zaangażowaniem i czasem pracy. – Właściciele mniejszych firm doskonale wiedzą, ile na starcie spada na nich obowiązków i ile spraw trzeba dopilnować. Dodatkowo w sytuacji współpracy z członkami rodziny odchodzi najczęściej aspekt budowania zaufania pomiędzy współpracownikami — etapu naturalnego w przypadku zatrudnienia pracownika spoza grona rodzinnego lub współpracy z zewnętrznym dostawcą — dodaje.
Właściciele rodzinnych firm zapewniają, że takie rozwiązania mają swoje zarówno pozytywne, jak i negatywne strony. – Wszystko jest dobrze, gdy interes się kręci i są z tego duże pieniądze. Wedy wszyscy są zadowoleni, można dać każdemu premię i na spokojnie umówić się na niedzielny obiad – mówi jeden z handlowców.
– Gorzej, gdy pomimo zaangażowania bliskich rodzinny interes nie idzie tak, jak wszyscy oczekiwali. Wówczas fatalną atmosferę z pracy często przenosi się do domu, a następnie stres przenosimy z domu do firmy. Wtedy wszyscy mają do siebie pretensje – dodaje.
Rynek pracy. Rodzinne firmy to odpowiedź na wolne niedziele
Specjaliści od rynku pracy obserwują obecnie nieco większe zainteresowanie angażowaniem członków rodziny w prowadzenie biznesu, szczególnie widoczne w handlu i usługach. Zwłaszcza w handlu wpływ to miało m.in. ograniczenie handlu w niedzielę. Według przepisów w te dni za ladą sklepów mogą stać wyłącznie ich właściciele.
– Stąd często współwłaścicielami stają się członkowie rodziny. Dla jednego właściciela jest ogromnym wyzwaniem praca we wszystkie niedziele w roku i stałe doglądanie biznesu w pozostałe dni — twierdzą ekspert z Randstad. Dodatkowym argumentem na rzecz korzystania ze wsparcia członków rodziny są trudności z pozyskaniem pracowników w handlu i usługach oraz duża rotacja w tych sektorach, szczególnie w mniejszych przedsiębiorstwach.
Z badania Monitor Rynku Pracy Randstad z lipca 2023 roku wynika, że 28 proc. rotujących pracowników w ciągu półrocza w sektorze handlu w porównaniu z 20 proc. dla wszystkich uczestników badania. Włączanie rodziny w biznes jest więc bardziej rezultatem wyzwań rekrutacyjnych, niż oszczędności z tego wynikających.
Czytaj też:
Coraz mniej ofert pracy zdalnej. Firmy zmieniają formułę zatrudnieniaCzytaj też:
Nowy trend odmieni rynek pracy. „To początek końca pracy zdalnej"