Nieważne, kto rządzi: PiS, PO, centrum, lewica czy prawica. Problem bezprawnych zatrzymań, niesłusznych aresztów i wymuszania „haków” trwa od dziesięcioleci. Za przyzwoleniem kolejnych urzędników, prokuratorów, sędziów, ministrów, premierów i prezydentów. Niszczenie jest systemowe – odbywa się zarówno w Polsce powiatowej – wśród małych społeczności uwikłanych w lokalne układy – jak i na szczeblu centralnym, gdzie wydawane są polityczne zlecenia na duże zatrzymania. To problem ponad wszelkimi podziałami.
Jak się w Polsce niszczy przedsiębiorcę? Po pierwsze, musi być powód. Często banalny. Na przykład prywatna zemsta. Jak w historii Marka Kubali, byłego handlarza samochodów z Wałbrzycha, którego organy państwa zniszczyły, bo prokurator nie dostał na czas zamówionego w jego salonie seata.
Powodem może być po prostu uczciwość. W myśl znanego jeszcze w PRL-u porzekadła: „Nie posmarujesz, to nie pojedziesz”. Tak jak w historii Igora Gielniaka, który nie chciał dawać łapówek. Niedługo potem z jego firmy nie było już co zbierać. W efekcie biznesmen wpadł w głęboką depresję. Chciał się rzucić pod pociąg.
Powód może być też, oczywiście, polityczny. Najbardziej było to widoczne w oskarżeniu ministrów przeprowadzających prywatyzację. Emil Wąsacz tak to wyjaśnił na własnym przykładzie: „Rok 2005. Wszystkie sondaże wskazują, że w najbliższych wyborach wygrają PiS i PO. Obie zdecydowanie odcinają się od swych korzeni, czyli Akcji Wyborczej «Solidarność», której symbolem są Jerzy Buzek i Marian Krzaklewski. Można zbić niezły kapitał polityczny, gdyby się okazało, że wykryto układ z udziałem tych polityków. Wąsacz został ministrem z rekomendacji Krzaklewskiego. Aby nadać sprawie bieg, wyciągnięto z szafy akta umorzonej w 2001 r. sprawy prywatyzacji PZU S.A”.
Powodem niszczenia firmy może być nawet chęć uratowania jej od bankructwa. Książkowa definicja paradoksu. Tak było w przypadku oskarżonych dyrektorów Stoczni Szczecińskiej. Z własnej woli podejmowali pionierskie wtedy decyzje, żeby państwową spółkę ratować. Zapłacili za to utratą wolności i osadzeniem w areszcie.
Człowiek zaczyna znikać
W niszczeniu ludzi biznesu ważne jest zatrzymanie. Najlepiej o szóstej rano, w domu, na oczach rodziny i kamer zaprzyjaźnionej telewizji. W asyście antyterrorystów z długą bronią.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.