We wrześniu władze Łodzi uroczyście witały nowego pracodawcę – Alorica Inc., która działa w sektorze wsparcia dla biznesu (call centre, czaty, odpowiadanie na maile klientów). – Wraz z uruchomieniem nowej lokalizacji Alorica planuje zatrudnienie setek mieszkańców regionu do pracy zarówno na miejscu, jak i zdalnie – podkreśla Matt Sims, przedstawiciel firmy.
Zatrudnienie miało znaleźć 1000 osób
O planowanym zwiększaniu zatrudnienia mówił też obecny na inauguracji firmy wiceprezydent miasta. Minął rok i zamiast zapowiadanego tysiąca stanowisk są zwolnienia grupowe. Obejmą 56 osób.
Konieczność cięcia etatów firma tłumaczy „dostosowywaniem się do zmieniających się potrzeb”. Jej przedstawiciel cytowany przez łódzką Gazetę Wyborczą zapewnił, że nie zostawi pracowników samym sobie i w miarę możliwości zaoferuje im „relokację wewnętrzną”.
Oświadczył również, że Alorica nie kończy działalności w Polsce, lecz „zobowiązuje się do umacniania naszej pozycji w Polsce i kontynuowania świadczenia wysokiej jakości usług naszym klientom, patrząc w przyszłość”.
Pułapka średniego dochodu
O skomentowanie informacji o tym, że nie dość, że firma nie osiągnęła zapowiadanego zatrudnienia, ale też zaczęła zwalniać, został poproszony prof. Piotr Krajewski, dyrektor Instytutu Ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego. Wyjaśnienie zaczął od tego, że „Polska staje się krajem wysoko rozwiniętym, z czym wiążą się wyższe koszty pracy”.
– To może powodować, że centra usług wspólnych przestaną być konkurencyjne i będą przenoszone np. do krajów azjatyckich, w których koszty pracy są niższe, a pod względem wykształcenia czy znajomości języka angielskiego pracownicy nam nie ustępują. W przypadku bardziej wyspecjalizowanych usług Polska może natomiast wpaść w pułapkę średniego dochodu – powiedział.
Dziennikarz Gazety Wyborczej wyjaśnił, że pułapka średniego dochodu występuje, gdy kraje średnio rozwinięte osiągają poziom dochodów krajów rozwiniętych poprzez niższe koszty pracy, kopiowanie rozwiązań technicznych z bardziej rozwiniętych krajów i oferują wysoki zwrot z inwestycji. Gdy koszty pracy zaczynają rosnąć, spowalnia produkcja, a firmy zaczynają szukać miejsc, w których prowadzenie działalności jest tańsze.
Kraków stał się zbyt drogi
Przenoszenie się do tańszych krajów jest widoczne w sektorze outsourcingu stosunkowo prostych usług biurowych – call centre, opracowywanie danych. Kilkanaście lat temu w Polsce powstało bardzo wiele firm świadczących takie usługi dla osbiorców za granicą. Firma brytyjska czy holenderska finansowo lepiej wychodziła na zlecaniu prowadzenia call centre oddziałowi w Polsce niż u siebie, bo pracownikom w Polsce płaciła kilkakrotnie mniej. Nie bez przyczyny firmy w sektora BPO powstawały w dużych miastach: zatrudniały studentów i młodych absolwentów, dla których często były pierwszym pracodawcą. Wszystko działało dobrze do czasu aż zaczęło brakować chętnych do pracy, a ich oczekiwana finansowe poszły w górę.
Bilans zysków i strat niejednokrotnie przesądzał o tym, że obsługę procesów przenoszono do Rumunii czy Bułgarii (przed 2022 rokiem popularnym kierunkiem stawała się Ukraina). Ta „optymalizacja” bardzo uderzyła w Kraków, na terenie którego swego czasu powstało szczególnie wiele tego rodzaju firm. Tu piszemy więcej o zwolnieniach na rynku krakowskim.
Z kolei w tekście poniżej próbujemy wyjaśnić, czy na rynku pracy dzieje się coś niepokojącego czy może jednak zwolnienia grupowe, które ogłaszają różne firmy, powinniśmy traktować jako zwyczajną kolej rzeczy.
Czytaj też:
Zwolnienia grupowe. Czy powinniśmy bać się o miejsca pracy?Czytaj też:
Gigant planuje masowe zwolnienia. Tysiące ludzi na bruk