Przyszłość polskiego ciepłownictwa: trzeba działać już
Artykuł sponsorowany

Przyszłość polskiego ciepłownictwa: trzeba działać już

Piotr Górnik
Piotr Górnik Źródło: Materiały prasowe
Polskie ciepłownictwo stoi przed ogromnymi wyzwaniami transformacji. Piotr Górnik, prezes Fortum, opowiada o dekarbonizacji, innowacjach i konieczności zmian regulacyjnych, które mogą zrewolucjonizować sektor.

Wprost.pl: Jaką rolę pełni ciepłownictwo w procesie transformacji energetycznej w Polsce?

Piotr Górnik, prezes Fortum: Nie rozdzielajmy transformacji elektroenergetycznej od transformacji ciepłownictwa. Oba sektory są ze sobą nierozerwalnie związane i powinny być traktowane jako całość.

Sector coupling, czyli koncepcja integracji jednego sektora z innymi sektorami, w naszym przypadku elektroenergetycznego z innymi sektorami – np. ciepłownictwem, transportem, przemysłem, powinna być tutaj szczególnie podkreślona. Wydzielanie branży elektroenergetycznej od ciepłowniczej nic nie daje – powinniśmy raczej szukać wspólnych obszarów, synergii i uwzględniać je w całościowej strategii energetycznej. Powiem więcej – oba sektory, a zwłaszcza ciepłownictwo, potrzebują silnej synergii wynikającej z potrzeby elektryfikacji tego drugiego.

Czy uważa Pan, że ciepłownictwo w Polsce nadąża za transformacją elektroenergetyczną?

Niestety nie. W ciepłownictwie od wielu lat mówi się o transformacji, ale wciąż pozostaje ono w tyle za sektorem energii elektrycznej, gdzie dzieje się znacznie więcej. W sektorze elektroenergetycznym mamy znacznie więcej programów dedykowanych dekarbonizacji, a w perspektywie także odejściu od paliw kopalnych. Dla ciepłownictwa takich programów brakuje.

Mamy w Polsce niesamowity zasób w postaci 22 tysięcy kilometrów sieci ciepłowniczych – jeden z największych systemów w Europie – ale proces transformacji przebiega zbyt wolno. Tymczasem koszty ogrzewania dla przeciętnego Kowalskiego są wyższe niż koszty zużycia energii elektrycznej. To pokazuje, jak ważne jest przyspieszenie zmian w tym sektorze.

Szacuje się, że koszt transformacji ciepłownictwa do 2050 roku wyniesie nawet 500 miliardów złotych. Czy te liczby są realne?

Tak. Szacunki Polskiego Towarzystwa Energetyki Cieplnej mówią o 460 miliardach złotych i są realne. To kolosalna kwota, która wymaga odpowiednich programów wsparcia zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym. Musimy jednak wydatkować te pieniądze mądrze – na rozwiązania i technologie, które będą wspierane również w przyszłości. Ważne jest także usprawnienie procesów administracyjnych i dedykowanie konkretnych funduszy na programy dla systemów ciepłowniczych.

Jakie są najważniejsze kierunki transformacji ciepłownictwa?

Kluczowym aspektem dekarbonizacji ciepłownictwa jest uzyskanie lub utrzymanie statusu efektywnego systemu ciepłowniczego, bo tylko taki system może skorzystać ze wsparcia i zagwarantować przyłączanie do sieci nowych odbiorców. Żeby ten status uzyskać niezbędne jest zwiększenie udziału odnawialnego ciepła. Obecnie stanowi ono około 12-13% w polskim ciepłownictwie, z tego aż 97% pochodzi z biomasy i części biodegradowalnej odpadów. Kolejnym priorytetem jest elektryfikacja ciepłownictwa, czyli wykorzystanie energii elektrycznej do produkcji i magazynowania ciepła. Akumulatory ciepła oraz kotły elektrodowe to technologie, które mogą odegrać tu kluczową rolę. To ciepło w całości powinno być również traktowane jako zielone. Nie obejdziemy się też bez gazu szczególnie dla dużych systemów, ale nie wyłączajmy również mniejszych. Ważne jest jednak, aby docelowo gaz ziemny mógł być zastąpiony przez biometan lub biogaz.

Jak działa akumulator ciepła?

Akumulator ciepła to instalacja magazynująca wodę o wysokiej temperaturze – od kilku do kilkudziesięciu tysięcy metrów sześciennych – która może być wykorzystana w okresach szczytowego zapotrzebowania na ciepło. Dzięki temu możemy przesuwać zapotrzebowanie na moce szczytowe i efektywnie wykorzystywać nadmiar energii elektrycznej, przekształcając ją w ciepło za pomocą kotłów elektrodowych. To krótkoterminowe rozwiązanie, które jednak znacząco poprawia efektywność systemów.

Czy polskie przepisy wspierają takie inwestycje?

Niestety nie. Polski model rynku ciepła objęty prawem energetycznym z 1997 roku nie zawiera nowoczesnych technologii i rozwiązań, np. przyłączania źródeł niskotemperaturowych czy ciepła odpadowego do sieci ciepłowniczych. Nie ma też dedykowanych programów wsparcia finansowego czy regulacyjnego dla elektryfikacji ciepłownictwa czy budowy akumulatorów ciepła. To ogromny problem, bo bez odpowiednich regulacji przedsiębiorstwa nie będą miały pewności zwrotu z inwestycji. Musimy stworzyć konkretne rozwiązania i programy je wspierające, np. zwiększyć poziom wsparcia publicznego na inwestycje z obecnych 40% do co najmniej 60%.

Fortum realizuje strategię 3D: dywersyfikacja, dekarbonizacja i digitalizacja. Jak wpisuje się ona w transformację ciepłownictwa?

Dekarbonizacja to dla nas priorytet – planujemy całkowite odejście od spalania węgla do końca 2027 roku. W Częstochowie zastępujemy węgiel lokalną biomasą spełniającą kryteria zrównoważonego rozwoju, a Biogenny dwutlenek węgla wychwytywany z instalacji może być wykorzystywany do produkcji np. paliw lotniczych eSAF. W Zabrzu utrzymujemy udział paliwa alternatywnego RDF-u (frakcji odpadów nienadających się do recyklingu), co wpisuje się w naszą strategię lokalnego wykorzystania zasobów.

Digitalizacja to drugi filar naszej strategii – oferujemy klientom narzędzia takie jak Fortum Monitoring, czy Fortum Optimum które pozwalają kontrolować zużycie energii i optymalizować koszty. Może nie powinienem tego mówić jako przedstawiciel przedsiębiorstwa ciepłowniczego, ale jednak jako świadomy menedżer i obywatel uważam, że musimy wspierać wszelkie inicjatywy zmierzające do zmniejszenia zapotrzebowania na ciepło. To bardzo świadome działanie. Dzięki temu możemy stworzyć nowe strumienie przychodów, które częściowo zastąpią utratę wynikającą ze zmniejszonego zapotrzebowania na energię. Obszar poprawy efektywności poprzez zastosowanie narzędzi cyfrowych do regulacji zapotrzebowania na ciepło (DSR) jest również istotny i już dzisiaj wykorzystywany przez Fortum.

Dywersyfikacja polega na szerokim spojrzeniu na dostępne zasoby lokalne. Nie możemy przejść z monokultury węglowej na inną, jaka by ona nie była. Jeśli dostępna jest geotermia, to czemu nie? Jeśli możemy wykorzystać biomasę lokalną czy RDF (ciepło i energię elektryczną podchodzącą ze spalania odpadów – red.) zróbmy to. Przecież wytwarzamy odpady i jeszcze długo będziemy je wytwarzać, więc długo będzie to paliwo dostępne, które może uzupełniać produkcję ciepła oraz braki energii elektrycznej w okresach bezwietrznych i bezsłonecznych, kiedy wydajność OZE jest niższa.

Wspomina Pan o uzupełnianiu produkcji ciepła. Jaką rolę w tym kontekście może pełnić odzyskiwanie ciepła odpadowego z serwerowni?

Ciepło odpadowe z serwerowni to technologia, która ma ogromny potencjał i może odegrać istotną rolę w transformacji energetycznej. Warto spojrzeć na to w szerszym kontekście – jaki procent energii elektrycznej, którą dziś zużywamy, w przyszłości będzie przeznaczany na sztuczną inteligencję, magazynowanie danych czy rozwój produktów cyfrowych? Już teraz obserwujemy boom na przyłączenia serwerowni. Co ciekawe, nie są to tylko firmy budujące serwerownie, ale również deweloperzy, którzy chcą oferować gotowe przyłącza.

Patrząc na rozwój gospodarki cyfrowej, możemy śmiało powiedzieć, że procent wykorzystania ciepła pochodzącego z serwerowni będzie rósł. W Fortum mamy już doświadczenie w tym zakresie – nasze rozwiązanie we współpracy z Microsoftem w Espoo w Finlandii pokazuje, że możemy efektywnie odzyskiwać setki megawatów ciepła odpadowego i wprowadzać je do sieci ciepłowniczej.

Na ile takie rozwiązania są już dziś popularne, a na ile to dopiero pieśń przyszłości?

Technologicznie nie ma żadnych barier – stosujemy urządzenia znane i sprawdzone. Innowacyjność polega na sposobie ich wykorzystania. Do tej pory ciepło odpadowe z serwerowni było traktowane jak problem – serwerownie potrzebują chłodzenia, a generowane przez nie ciepło było zbędne. Dziś staje się ono zasobem, który możemy efektywnie wykorzystać w systemach ciepłowniczych.

To rozwiązanie ma ogromny potencjał rozwoju, szczególnie w kontekście rosnącego zapotrzebowania na infrastrukturę cyfrową. Widzimy tu szansę na stworzenie nowych źródeł ciepła, które będą wspierały lokalne systemy ciepłownicze i jednocześnie przyczyniały się do redukcji emisji.

Jak Pan ocenia realność przeprowadzenia pełnej transformacji ciepłownictwa w Polsce? Kiedy możemy mówić o jej zakończeniu?

Musimy zacząć działać już teraz, bo do tej pory dużo mówimy o różnych rozwiązaniach, ale niewiele się dzieje w praktyce. Zaś ciepłownictwo nie ma czasu na dalsze opóźnienia. Dziś mówi się o odejściu od węgla, który stał się mocno kosztotwórczy ze względu na emisję CO₂. Wcześniej rozważano przejście na skojarzone wytwarzanie energii, aby lepiej wykorzystać potencjał systemów. A prawda jest taka, że potrzebujemy strategii, która nie tylko uwzględni dekarbonizację, ale także wsparcie finansowe i technologiczne dla całego sektora.

Potrzebne są konkretne programy, które wskażą kierunek działań i umożliwią ich sfinansowanie. Duże systemy miejskie i firmy przygotowujące się do transformacji prawdopodobnie osiągną cele dekarbonizacji do 2040 roku. Jednak największym wyzwaniem pozostaje ciepłownictwo powiatowe. Wiele gmin i mniejszych miejscowości nie ma środków w budżecie ani wystarczającej wiedzy, aby samodzielnie zainwestować w modernizację swoich systemów.

Dlatego konieczne jest stworzenie programów dedykowanych dla lokalnych systemów ciepłowniczych, które uwzględnią specyfikę tych obszarów oraz sektor coupling – czyli integrację ciepłownictwa z elektroenergetyką. Brak takich rozwiązań powoduje, że niwelujemy efektywność poszczególnych programów.

Transformacja ciepłownictwa wymaga również, zmiany sposobu myślenia oraz deregulacji rynku ciepła. Nie możemy tkwić w przestarzałych modelach taryfikacji opartych wyłącznie na kosztach funkcjonowania przedsiębiorstw. Musimy dostosować systemy do przyszłych rozwiązań – bardziej rozproszonych źródeł ciepła, w tym odpadowego, sezonowej czy nawet godzinowej zmienności dostępnych zasobów, a co za tym idzie cen. Tylko tak uda nam się zapewnić stabilność sektora i akceptowalne ceny dla klientów.