Amerykanie wychodzą, gaz zostaje

Amerykanie wychodzą, gaz zostaje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stanisław Koczot, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum
Rejterada ExxonMobil podziałała na polski rynek jak zimny prysznic. Koncern był okrętem flagowym amerykańskich inwestycji w gaz łupkowy. Nic dziwnego, że jego wyjście z naszego kraju wywołało burzę pisze Stanisław Koczot, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
ExxonMobil to globalny gracz i jego inwestycja w polskie łupki była traktowana jak część jego globalnej strategii. To zrozumiałe, skoro nasze zasoby niekonwencjonalnego gazu amerykańska rządowa Agencja Informacji Energetycznej szacowała aż na 5,3 bln m³. Ta gigantyczna wielkość robiła wrażenie i trudno było sobie wyobrazić, by surowcowi potentaci nie chcieli w czymś takim uczestniczyć. Nawet ze zwykłej ciekawości należało więc wywiercić w Polsce kilka porządnych otworów.

Polska przygoda ExxonMobil tak jak szybko się zaczęła, równie szybko się kończy. Amerykanie zapewniają, że w ich wyjściu z Polski nie ma żadnego drugiego dna, jednak na rynku aż huczy od pogłosek o rosyjskich naciskach. To prawda, że sprawa wygląda dość dziwne, bo Amerykanie wykonali u nas zbyt mało odwiertów, by autorytatywnie stwierdzić, że gazu na przemysłową skalę nie znaleźli. Sami zresztą przyznają, że innym może pójść w Polsce lepiej niż im. Jednak trudno sobie wyobrazić, by mieli wyjść z Polski tylko dlatego, że Rosjanie tego od nich żądali. Rosyjskie naciski na Amerykanów? Trudno sobie wyobrazić, by Moskwa mogła zmusić ExxonMobil do czegokolwiek, i to na nie swoim terytorium. Owszem, Amerykanie na pewno chcą z Rosjanami dobrych relacji, bo mają w planie wielkie wspólne inwestycje w Arktyce, na Syberii, w Kanadzie i Teksasie, jednak gdyby w Polsce mieli perspektywę krociowych zysków, na pewno by sobie z Rosjanami poradzili.

Chodzi raczej o zwykły biznes, który na Wschodzie może być większy niż w Polsce. Amerykanie chcą wykorzystać niespodziewane otwarcie Rosji na łupki, choć jeszcze nie tak dawno kraj ten podchodził do niekonwencjonalnego gazu z dużym dystansem. Teraz zmienił zdanie, a to znaczy, że rosyjskie terytoria stanęły przed zagranicznymi koncernami otworem. Na jak długo, nie wiadomo, bo Moskwa często zmienia zdanie.

A Polska? Nasze zasoby pewnie nie są na tyle duże, by mogły liczyć się w globalnym handlu gazem. Ale na krajową skalę powinny wystarczyć. Amerykanie może nie mają w tym wielkiego interesu, ale dla nas to na pewno ciągle gra warta świeczki.