FAKRO: Branża budowlana na ścieżce wzrostu, ale wyzwań nie brakuje

FAKRO: Branża budowlana na ścieżce wzrostu, ale wyzwań nie brakuje

Ryszard Florek, prezes firmy FAKO
Ryszard Florek, prezes firmy FAKO Źródło: FAKRO
W branży budowlanej pojawiają się pierwsze oznaki ożywienia, co widać po wzroście liczby wydawanych pozwoleń na budowę i rosnącej liczbie nowych projektów. W rozmowie z „Wprost” prezes FAKRO, Ryszard Florek, opowiada o drodze do sukcesu firmy, problemach z konkurencją oraz o perspektywach dla polskich firm na rynkach międzynarodowych.

Wielokrotnie wspominał pan, że przedsiębiorcą zaczął być jeszcze w PRL. Jak zaczęła się historia FAKRO?

O oknach dachowych marzyłem jeszcze w dzieciństwie. Często spędzałem czas na ciemnym poddaszu, gdzie jedynym źródłem światła była szklana dachówka. Zastanawiałem się wtedy, co można zrobić, żeby to zwykle ciemne miejsce zyskało dostęp do naturalnego światła. Podczas pracy w trakcie wyjazdów wakacyjnych do Niemiec zobaczyłem, że okna w dachu mają sens i praktyczne zastosowanie.

Postanowiłem uruchomić produkcję takich okien w Polsce, ale nie w małym warsztacie, tylko w dużej, nowoczesnej fabryce. Od tego czasu zacząłem intensywne przygotowania w tym kierunku, skupiając się na tej branży – badając rynek Europy Zachodniej, zwiedzając fabryki okien pionowych w Niemczech i Szwecji. Po skończeniu studiów i dwuletniej pracy na uczelni razem z kolegą z AZS PK Jackiem Radkowiakiem, założyłem w połowie lat 80. w Tymbarku Zakład Stolarki Budowlanej „Florad”. Był to wówczas zakład prywatny największy i najnowocześniejszy nie tylko w Tymbarku, ale być może i w Polsce.

We „Floradzie” wytwarzano boazerie, podłogi, szafy wnękowe, bramy do zabytkowych kamienic, które sprzedawaliśmy w Polsce i Niemczech. Wszystkie zarobione środki inwestowaliśmy w dalszy rozwój i rozbudowę zakładu, a także w nowe maszyny. Były to podwaliny do otworzenia FAKRO.

W latach 90. okna dachowe i stolarka budowlana raczej nie były polską specjalnością. Jak w ciągu niespełna 30 lat udało się zbudować markę rozpoznawalną na całym świecie?

Kluczowym elementem tego sukcesu była konsekwentna praca nad jakością produktów oraz innowacyjność, która pozwoliła firmie wyróżnić się na tle konkurencji. Ta innowacyjność jest jedną z naszych wartości firmowych.

Potwierdzeniem tego jest ponad 240 zgłoszeń patentowych. A nasz zespół ponad 200 konstruktorów cały czas pracuje nad dalszym udoskonalaniem naszej oferty.

Kiedy zapadła decyzja o wprowadzeniu produktów FAKRO na rynki zagraniczne? Jak długo trwało budowanie wizerunku marki za granicą i gdzie napotykał pan na największe trudności?

Pierwsze transporty okien dachowych pod marką FAKRO wyruszyły za granicę w 1994 roku – do Holandii i na Słowację. Ze względu na wysoką jakość i odmienność oferty, produkty naszej firmy szybko zdobywały przychylność odbiorców w Europie. Dlatego nasze produkty były bacznie obserwowane przez konkurencję, która rzucała nam przeróżne wyzwania.

Czasem były to ciosy bolesne, wiązane z oczernianiem polskiej marki. Bywało tak, że nasz główny konkurent w swoich działaniach na rynku niemieckim świadomie wykorzystywał i wzmacniał historycznie ukształtowane negatywne stereotypy o produktach pochodzących z Polski.

Dowodem na to jest instrukcja załączona do okien tej firmy, produkowanych na Węgrzech, a sprzedawanych w sieci marketów na rynku niemieckim pod tanią, nieznaną marką. W oknie tym celowo zastosowano uwsteczniony technicznie, trudny do zrozumienia system montażu stosowany przed trzydziestoma laty. W obrazkowej instrukcji montażu jedyny element opisowy stanowił tekst w języku polskim opatrzony biało-czerwoną flagą. Po co w przestarzałym produkcie wyprodukowanym na Węgrzech, oferowanym tylko w Niemczech, flaga biało-czerwona i tekst po polsku? Czy niemiecki dekarz montujący takie okno nie nabierze przekonania, że przestarzały produkt pochodzi z Polski? Czy mając tak negatywne skojarzenia z biało-czerwoną flagą, następnym razem kupi okno polskiego producenta? Można przypuszczać, że producent ten wytworzył specjalny produkt tylko po to, aby zablokować miejsce na półce w marketach budowlanych polskiemu konkurentowi i zbudować przekonanie, że produkty z Polski są przestarzałe.

Ale bywają też przeszkody wynikające w gruncie rzeczy ze słusznych pobudek, na przykład z kapitału społecznego, wsparcia dla rodzimych marek. Posłużę się przykładem. W Szwajcarii chciałem przekonać dystrybutora okien FAKRO, by sprzedawał również nasze schody strychowe. Ale nie chciał, choć nasza cena była dużo lepsza. Wytłumaczył mi, że okna z Polski sprzedaje, bo są dobre, ale przede wszystkim dlatego, że nie ma ich szwajcarskiego producenta. A schodów nie chce, bo w Szwajcarii je produkują. Doskonale wiedział, że jeśli odwróci się od rodzimego producenta, to jego dotychczasowi klienci i dostawcy odwrócą się od niego. Tak to właśnie działa.

Jak dużą przeszkodą dla polskich firm planujących zagraniczną ekspansję jest dynamiczny rozwój chińskiej gospodarki?

Polacy właśnie powinni uczyć się od wspólnoty chińskiej, jak dbać o rodzimą gospodarkę i wzrost gospodarczy. W naszej branży akurat nie ma problemów z Chińczykami, gdyż okna dachowe w Polsce są tańsze niż w Chinach, a w branży jest ponad 300 czynnych patentów co ogranicza import do Europy.

Myślę, że w wielu branżach – szczególnie związanych z kosztami energii i CO2 – polskie firmy nie będą miały szans konkurowania z chińskimi. Innym problemem w konkurowaniu jest to, że państwo chińskie dopłaca do eksportu.

Polskie firmy wciąż niechętnie podchodzą do atakowania zagranicznych rynków. Co zrobić, aby je do tego zachęcić?

Współpracować. Dlatego powołaliśmy Radę Polskich Przedsiębiorców Globalnych oraz Klub Ekspansji Międzynarodowej, będący platformą wymiany wiedzy i doświadczeń o rynkach zagranicznych pomiędzy największymi firmami w Polsce, zrzeszonymi w RPPG, a firmami, które mają aspiracje i potencjał globalny.

Głównym celem działania Rady Polskich Przedsiębiorców Globalnych jest ochrona polskiego interesu gospodarczego poprzez wzrost konkurencyjności polskiej gospodarki i zwiększenie ilości polskich firm globalnych, dlatego też podjęliśmy decyzję o budowie mechanizmu, który da mniejszym firmom cenną wartość, jaką mogą uzyskać w ekspansji zagranicznej, którą jest odpowiednia wiedza i doświadczenie, a także możliwość budowy niezbędnych kompetencji w swoich firmach.

Ostatnie lata były dla branży budowlanej szczególnie trudne. Najpierw pandemia, przerwane łańcuchy dostaw, potem atak Rosji na Ukrainę, gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych i deficyt pracowników na rynku. W jaki sposób FAKRO radzi sobie z tym kryzysem?

W zeszłym roku FAKRO boleśnie odczuło, jak wojna może wpłynąć na biznes. We wrześniu 2023 roku rosyjska rakieta uderzyła w nasz zakład we Lwowie, niszcząc część przekazaną Caritasowi Lwów i uszkadzając fragment, gdzie mieliśmy swoje aktywa produkcyjne.

Obecna sytuacja w Ukrainie jest trudna, co zmusiło nas do ograniczenia działalności, a także dostosowania się do mniejszych potrzeb rynku. Choć warunki są dalekie od normalnych, pozostajemy wierni temu miejscu i rynkowi, który budowaliśmy przez lata, i nie zamierzamy oddać go konkurencji.

W obliczu tych wyzwań musimy rekompensować zmniejszone zamówienia z Ukrainy poprzez ekspansję na nowe rynki oraz umacnianie naszej pozycji w krajach, gdzie jesteśmy obecni od dawna, takich jak Europa Zachodnia, Południowa, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.

Choć pierwsze półrocze 2024 roku przyniosło pozytywne wyniki, to były one niższe od oczekiwań i zdecydowanie poniżej poziomu sprzedaży notowanego przed wybuchem wojny. Jednym z głównych problemów jest słaba koniunktura w krajach europejskich, co przekłada się na niższy poziom eksportu w porównaniu do 2023 roku.

Ostatnio w branży dostrzegamy lekkie ożywienie. Zwiększona liczba udzielanych pozwoleń na budowę oraz rosnąca liczba rozpoczętych projektów budowlanych sugerują, że branża może stopniowo wychodzić z zastoju.

Coraz większy nacisk na niskoemisyjność budynków i zrównoważony rozwój to dla firm w branży budowlanej szansa czy przeszkoda?

I szansa, i przeszkoda. Szansą jest to, że tworzy się produkty o wysokiej termoizolacyjności, w czym wiedziemy prym, pobudza to budownictwo. Przeszkodą jest to, że coraz mniej osób stać na takie niskoemisyjne budynki, przez co zapotrzebowanie jest mniejsze ze względów ekonomicznych. Firmy, które inwestują w zrównoważone technologie i praktyki, mogą zyskać przewagę nad konkurencją.

W praktyce polega to na tym, że coraz więcej krajów wprowadza regulacje dotyczące niskoemisyjności i zrównoważonego budownictwa. Spełniając te wytyczne, łatwiej pozyskać pozwolenia i certyfikaty. Jako firma odpowiedzialna społecznie chcemy angażować się w działania na rzecz ochrony środowiska, tym bardziej, że dla naszych klientów te wartości stają się coraz istotniejsze.

Jakie perspektywy rozwoju polskich firm w branży budowlanej widzi pan w najbliższej perspektywie? Co będzie największą przeszkodą? Gdzie można upatrywać szans?

Aby polskie firmy mogły jeszcze bardziej rozwijać się na świecie, istnieje potrzeba wzmocnienia systemu ochrony konkurencji, gdyż w Polsce mamy najsłabszy system ochrony konkurencji spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej.

Niezbędny jest także kapitał społeczny, aby wszyscy Polacy poczuli odpowiedzialność za rozwój kraju. Produkcja materiałów budowlanych była polską silną stroną, połowa światowej produkcji okien dachowych jest zlokalizowana w Polsce.