Tej decyzji Tusk żałuje do dziś. „Śmiertelny błąd"

Tej decyzji Tusk żałuje do dziś. „Śmiertelny błąd"

Dodano: 
Donald Tusk ogłasza expose na drugą kadencję swoich rządów
Donald Tusk ogłasza expose na drugą kadencję swoich rządów Źródło: Newspix.pl
Tusk − oprócz podniesienia wieku emerytalnego − niewielu rzeczy żałował, jeśli chodzi o decyzje, jakie podjął, gdy pierwszy raz był premierem - zdradza współpracownik szefa rządu w książce Kamila Dziubki "Kierownik", która odsłania kulisy rządów Donalda Tuska.

Pod koniec października nakładem Wydawnictwa Czerwone i Czarne ukazała się książka "Kierownik". Tytułowym bohaterem publikacji jest premier Donald Tusk (od lat określany w ten sposób przez swoich współpracowników i partyjnych kolegów), a jej autorem jest znany dziennikarz Kamil Dziubka, autor m.in. głośnej "Kulisy PiS" sprzed dwóch lat. Tym razem poznajemy kulisy rządów obecnej ekipy, ale w pierwszej części książki autor wraca do okresu schyłkowej fazy rządów "pierwszego Tuska". W odróżnieniu od swoich poprzedników polityk ten nie oddawał władzy w aurze porażki po przegranych wyborach (jak np. Jarosław Kaczyńskiej), czy na skutek wewnętrznego kryzysu w swojej formacji (jak m.in. Leszek Miller), a w glorii awansu po wyborze na szefa Rady Europejskiej.

Entuzjazm wokół wyboru szybko jednak minął i pojawiły się pytania, czy mimo wyjazdu Tuska jego ekipa zdoła utrzymać władzę w zaplanowanych na kolejny rok wyborach. Sam bohater książki miał liczyć na to, że nawet jeśli Prawo i Sprawiedliwość wróci do władzy, to przy prezydencie Bronisławie Komorowskim (na rok przed wyborami jego reelekcja wydawała się pewna) nie będzie w stanie wiele zdziałać i przegra kolejne wybory, w których Tusk – świeżo po zakończeniu kadencji w Radzie Europejskiej – ponownie będzie mógł poprowadzić swoje ugrupowanie.

Tusk chciał wprowadzić swoje 500 plus?

Dziś wiemy, że wszystko potoczyło się inaczej. Wiosną 2015 roku Bronisław Komorowski niespodziewanie przegrał z kandydatem PiS Andrzejem Dudą, a jesienią partia Jarosława Kaczyńskiego wygrała wybory z samodzielną większością i zaczął się 8-letnia faza jej rządów.

Wśród powodów tamtego sukcesu PiS często wskazuje się m.in. wprowadzenie 500 plus i obietnicę wycofania wprowadzonej przez rząd Tuska reformy emerytalnej, zakładającej podniesienie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat.

Z zamieszczonych w książce relacji wynika, że Tusk miał myśleć o wprowadzeniu czegoś na kształt 500 plus, a politycy PiS mieli obawy, że ich przeciwnicy jeszcze w okresie swoich rządów tego rodzaju rozwiązanie wprowadzą.

Były minister: Paradoks polega na tym, że kilka dni przed wyborem na szefa Rady Europejskiej Donald wystąpił w Sejmie i rzucił szereg socjalnych obietnic, w tym zwiększenie ulg na dzieci, podniesienie minimalnych rent i emerytur. A potem zostawił Ewkę Kopacz z tym wszystkim. Zresztą na samym początku naszej drugiej kadencji przekonywał, że po okresie wielkich inwestycji infrastrukturalnych trzeba zająć się życiem zwykłych ludzi. To nie do końca mieściło się w rdzeniu jego liberalnej konstrukcji psychologiczno-politycznej, ale było zgodne z jego ewolucją, jaka dokonała się w nim przez kilka lat kierowania rządem. Kiedyś stwierdził, że w głębi serca jest socjaldemokratą, więc to miało iść w tę stronę. Ostatecznie nic z tego jednak nie wyszło. Żadne odważne posunięcia w tym zakresie się nie zmaterializowały.

Polityk KO: Jak Schetyna w 2015 roku wziął władzę w Platformie, to przejął też kontrolę nad partyjnym Instytutem Obywatelskim. W szufladach były analizy, z których wniosek wypływał jeden: jest oczekiwanie na bezpośrednie transfery finansowe z budżetu do ludzi. Zatem późniejszy pomysł PiS z 500 plus nie był wzięty z sufitu, bo mieli to dość dobrze przebadane. Tak jak i my, tylko oni z tej wiedzy skorzystali, a my nie.".

Kamil Dziubka: Dlaczego tak się stało?

Polityk KO: Rząd Kopacz był gabinetem, który po prostu kontynuował politykę Tuska. A Donald przecież najpierw podniósł wiek emerytalny i my za to zapłaciliśmy cenę. Szczególnie wśród kobiet. A jak się później pojawiały u nas jakieś konstruktywne propozycje, na których tak zwany zwykły obywatel mógł skorzystać, to były tak skomplikowane, że nawet nie dało się tego ludziom w prostych słowach wytłumaczyć. Myśmy sami nie do końca to zrozumieli. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że PiS, który już w kampanii Dudy w 2015 roku ogłosił propozycję związaną z 500 plus, bał się, że my to wypłacimy wcześniej niż oni, w myśl zasady, że kto pierwszy daje, dwa razy daje. A my nie daliśmy. Byliśmy po prostu jakoś zablokowani mentalnie po latach rządów Rostowskiego w Ministerstwie Finansów, który absolutnie nie zgadzał się na dawanie ludziom gotówki. To zresztą z nami zostało nawet po przegranych wyborach parlamentarnych w 2015 roku, gdy trwała u nas wewnętrzna dyskusja, czy złożyć projekt ustawy rozszerzający 500 plus na pierwsze dziecko, bo na początku rząd Szydło wypłacał kasę rodzinom dopiero od drugiego dziecka. Niektórzy u nas histerii dostawali. Janusz Lewandowski był totalnie na nas wkurzony. Wydzwaniał po ludziach: „Co wy robicie?!”.

Były minister: Miesiącami mówiliśmy, że nie można dać 500 plus, a jak przyszło PiS, to się okazało, że kasa w budżecie jest. I strasznie nas to wkurwiało, bo myśmy zostawili kilkanaście miliardów złotych nadwyżki z tzw. aukcji na częstotliwości LTE. Śmialiśmy się, że 500 plus to zasługa Andrzeja Halickiego, który jako minister cyfryzacji w naszym rządzie przeprowadził tę aukcję".

Podwyżka wieku emerytalnego w Polsce. "Śmiertelny błąd"

Wieloletni współpracownik Tuska zdradza, że choć premier cenił ministra finansów w swoim rządzie, to po latach żałował, że dał się namówić Jackowi Rostowskim na podniesienie wieku emerytalnego.

Uważał, że z politycznego punktu widzenia to był śmiertelny błąd. Ale Rostowskiemu nie może też do dziś zapomnieć, że przez lata mówił, iż na nic nie ma pieniędzy. A potem przyszedł Kaczyński i dał".

Gdy po latach ministra ds. równości Katarzyna Kotula zaproponowała zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, Tusk miał powiedzieć, że „nie wyobraża sobie, by być tak nieodpowiedzialnym, żeby wracać do tematu, którzy niektórzy na tej sali przypłacili niemalże śmiercią polityczną".

Dlaczego w 2012 roku, na początku swojej drugiej kadencji na stanowisku premiera Tusk zdecydował się podwyższyć wiek emerytalny? Były minister jego rządu tłumaczy, że premier miał inspirować się przeprowadzoną pięć lat wcześniej reformą emerytalną w Niemczech.

Ona przewidywała stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego i zrównywanie go do poziomu sześćdziesięciu siedmiu lat. Ta reforma ma zostać zakończona w 2031 roku. A u nas w grę wchodził rok 2040, więc mówimy o perspektywie prawie trzydziestoletniej. Ale nam się posypała komunikacja w tej sprawie.

Współpracownik Donalda Tuska: Tusk − oprócz podniesienia wieku emerytalnego − niewielu rzeczy żałował, jeśli chodzi o decyzje, jakie podjął, gdy pierwszy raz był premierem".

„Kierownik" – Kamil Dziubka, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, 2025.

Czytaj też:
„Tusk nie jest królem”. Nawrocki ostro zareagował na zaczepkę
Czytaj też:
Ta grupa zyska prawo do wcześniejszej emerytury? Jest apel

Okładka książkiOkładka książki
Źródło: "Kierownik" Kamil Dziubka