Szymon Krawiec, „Wprost”: Jak Pan tak mówi, to wychodziłoby na to, że tzw. „Piątka Kaczyńskiego” to propozycja rodem z komuny.
Prof. Leszek Balcerowicz: To przekupywanie ludzi kosztem ludzi. Morawiecki stara się dorobić do tego teorię, że Keynes (John Maynard Keynes - angielski ekonomista – red.), rzekomo sugerował, że jeżeli w gospodarce dostrzega się ryzyko spowolnienia, to zawsze zwiększa się wydatki. Wygląda na to, że Morawiecki Keynesa nie czytał. Co proponował Keynes? Że jeżeli trwa boom gospodarczy, to żeby w budżecie była nadwyżka. A jeżeli przychodzi spowolnienie, to żeby z tej nadwyżki korzystać. Tymczasem za Morawieckiego mamy deficyt. Ponadto, jeśli z braku inwestycji nie ma większych rezerw produkcyjnych, to dodatkowe pieniądze pójdą w dużej mierze na import.
Minister finansów Teresa Czerwińska powinna się podać do dymisji?
Byłoby bardzo dobrze, żeby jakaś osoba z kręgu PiS zachowała się przyzwoicie. To by było pokrzepiające. To się dzieje w zdrowych demokracjach. My mamy propagandę w stylu greckim: im więcej pieniędzy zabierzesz i rozdasz, tym lepiej dla społeczeństwa. Czytam w Internecie różne teksty, które są popularne, ale są kompletną brednią.
Co na przykład?
Że po 1989 roku najwięcej dla dzieci zrobił PiS, bo dał rodzicom 500+. Przecież, żeby rozdać, PiS musiał komuś zabrać. Mam więc rozumieć, że jak ktoś zabiera jednemu i rozdaje drugiemu, to znaczy, że jest dobroczyńcą? Przecież sytuacja nie tylko rodzin, ale też ludzi samotnych - młodych i starych - zależy od wzrostu gospodarki. Dla nas pouczające byłoby porównanie z Ukrainą. Byliśmy na tym samym poziomie życia w 1989 roku. Teraz mamy 2-3 razy wyższy od nich (takie jak np. Estonia, Słowacja). Nie dlatego, że wprowadzono 500+, ale dlatego, że dzięki radykalnym reformom Polska dużo szybciej rosła.
Rozdawnictwo ogarnęło więcej partii politycznych.
Populistyczna zaraza w Grecji polegała na tym, że w pewnym momencie główna partia opozycyjna zaczęła ścigać się z rządem Papandreu na populizm. Na to, kto da więcej. Wzrost gospodarczy w Grecji spowolnił, a ludzie mieli do wyboru zagłosować na jedną lub drugą partię populistyczną. Obawiam się, że możemy mieć też początek tej greckiej zarazy u nas w Polsce. Mam nadzieję, że większa część opozycji nie ma złudzeń co do tego, że propozycje Kaczyńskiego są złe dla gospodarki.
To dlaczego sami proponują to, co PiS?
Może dochodzą do wniosku, że mniejszym złem z punktu widzenia kalkulacji przedwyborczej, będzie propozycje poprzeć niż ich nie poprzeć. Ale popierając propozycje PiS, muszą –co do skutków – kłamać jak PiS.
Opozycja zaproponuje 500+ na pierwsze dziecko przed wyborami i po wyborach nagle się ocknie i powie ludziom, że się jednak wycofuje, bo to, co proponowali było złe dla gospodarki?
Nie wiem, co zrobią. Mam tylko nadzieję, że widzą, że te propozycje są złe. Czy PO zdaje sobie sprawę z tego, ilu jej zwolenników poczuje się rozczarowanych, że proponują to samo, co PiS?
Mówi Pan, że te socjalne propozycje obecnej władzy są szkodliwe dla gospodarki, a ministerstwo finansów chwali się najniższym deficytem od kilkunastu lat.
I przez to samochwalstwo zachęca ludzi do strajków!
Nie dokończyłem wyliczać: ministerstwo chwali się też dobrymi opiniami agencji ratingowych.
Agencje ratingowe nie zajmują się długofalowym wzrostem żadnej gospodarki. Zajmują się sytuacją kraju na krótką metę i to z punktu widzenia jego wierzycieli. Można powiedzieć, że na krótką metę nie ma istotnego ryzyka, ale w dłuższej perspektywie, gdyby grecka zaraza w Polsce się rozpowszechniła, jest bardzo duże ryzyko rosnących problemów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.