Jedne z najsurowszych zakazów dotyczących przemieszczania się obowiązują we Włoszech i w Hiszpanii.. Kiedy przepisy weszły w życie, Hiszpanie rzucili się do sklepów. Do najchętniej kupowanych towarów należał papier toaletowy, środki czystości i żywność o długim terminie ważności: olej, ryż, fasolę i konserwy mięsne.. Jak donosi „El Espanol” (powołując się na dane firmy Gelt) to już przeszłość. Kiedy okazało się, że w sklepach wszystko jest i nie ma powodu do paniki, przerzucili się na procentowe dodatki do żywności. Teraz południowcy kupują przede wszystkim alkohol.
Z informacji przytoczonych przez „El Espanol” wynika, że sprzedaż piwa wzrosła w ostatnim tygodniu o prawie 80 proc., a wina i mocniejszych alkoholi o jedną czwartą (24 proc.). Wino jest na szczycie produktów kupowanych w hiszpańskim sklepie Amazona. Wyjście do sklepu po alkohol jest w tej chwili karane, dlatego Hiszpanie kupują go albo w sieci albo jako dodatek do produktów spożywczych, jeśli wychodzą po zakupy samemu.
„El Espanol” przypomina jednocześnie, że „spożywanie alkoholu zwiększa ryzyko infekcji bakteryjnych i wirusowych, gdyż doprowadza do ograniczenia zdolności organizmu do reagowania na agresję z zewnątrz”. Identyczne wytyczne publikuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO): „Alkohol ma wpływ na funkcjonowanie system odpornościowego i przyczynia się do wzrostu ryzyka zachorowań m.in. na choroby infekcyjne, takie jak zapalenie płuc, gruźlica czy HIV”.
Czytaj też:
Czy można oddać auto do serwisu i iść do salonu kupić samochód?Czytaj też:
Nieoczekiwany efekt koronawirusa. Historyczny wskaźnik zabójstw w Medellin