Jako minister aktywów państwowych Jacek Sasin został zapytany w WP o wynagrodzenia w państwowych spółkach. Prowadzący rozmowę dziennikarz zasugerował, że w trudnej sytuacji gospodarczej w ramach solidarności z resztą społeczeństwa zarządy tych spółek mogłyby obniżyć swoje zarobki na czas pandemii.
- Tak, uważam, że jest to dobre rozwiązanie. Część zarządów spółek już takie decyzje podejmuje. Nawet bez tego apelu. Ja taki apel sformułuję, aby takie działania były podjęte. Choć podkreślam, że to nie są moje decyzje, bo ja nie mam uprawnień, żeby kształtować wynagrodzenia członków zarządów. To są decyzje rad nadzorczych, a ja tutaj muszę stać na stanowisku przestrzegania prawa - zaznaczał wicepremier Sasin.
Kiedy jednak został zapytany o ewentualną wysokość tych obniżek i bardziej szczegółowe informacje, minister aktywów państwowych nabrał wody w usta. - Ja nie mogę tego panu powiedzieć, bo to by oznaczało, że wchodzę w kompetencje organów spółek, a to jest coś, czego nie mogę po prostu zgodnie z prawem robić. Ja mogę sformułować apel i taki apel sformułuję, natomiast decyzje będą należały do rad nadzorczych i do samych zarządów, które - myślę - zachowają się tutaj odpowiedzialnie - stwierdził jedynie.
Czytaj też:
Śledztwo prokuratury ws. wyborów prezydenckich umorzone po kilku godzinachCzytaj też:
Budka o „picerce wyborczej Sasina”: Rząd zorganizuje, rząd policzy głosy i zaklepie w SNCzytaj też:
Sasin mówi o wyborach w czasie pandemii. Korespondent w USA: Pan chce nas zabić?