Hotele Gołębiewski słyną z tego, że są ogromne. To obiekty w najpopularniejszych kurortach, mogące gościć tysiące osób, znane też z organizowania konferencji, zjazdów i sympozjów. Budynki stoją w Mikołajkach, Karpaczu, Białymstoku i Wiśle. Kilka dni temu Tadeusz Gołębiowski poinformował, że wstrzymał budowę piątego giganta, w Pobierowie (Zachodniopomorskie), by utrzymać pozostałe obiekty i miejsca pracy w nich.
Teraz właściciel sieci Hotele Gołębiewski powiedział w TVN24, że wziął kredyt i zastawił cały (!) swój majątek, by utrzymać 950 miejsc pracy. Samo to przez trzy miesiące będzie kosztowało go 30 mln złotych.
– Żeby utrzymać wszystkich pracowników, bo jest ich około 1000, 950 osób dokładnie, i nie zwalniać nikogo, bo tak to zrobiłem, żeby przez trzy miesiące utrzymać stanowiska pracy i pokryć koszty związane z tym wszystkim, to będzie to kosztowało 30 milionów złotych we wszystkich moich hotelach – powiedział Tadeusz Gołębiewski w TVN24.
– Mam te pieniądze, otrzymałem je jako pożyczkę z banków. Na szczęście miałem zdolność kredytową bardzo dobrą, i mam duży majątek, który został zastawiony w całości, nawet dom. Myślę, że te pieniądze sprawią, że będę mógł otworzyć hotele – dodał.
– Będę musiał prowadzić inną gospodarkę, nie będę mógł różnych ulepszeń w hotelach wprowadzać, remontów lepszych, które by sprawiły, że hotel będzie bardziej atrakcyjny, tylko będę musiał zbierać te pieniądze na spłatę kredytów, ale utrzymam hotele, stanowiska pracy –zaznaczył.
Czy Tadeusz Gołębiewski naciskałby na natychmiastowe otwarcie hoteli? Otóż nie, stwierdził, że „nie należałoby się spieszyć z ponownym otwarciem hoteli”.
– Trzeba się przyjrzeć, jak za granicą działają duże hotele, jak się rozwija ta choroba, czy czasem w tych hotelach nie ma narażenia na rozwój pandemii jeszcze bardziej – powiedział właściciel hoteli.
Czytaj też:
Hotele zostaną otwarte. Jakich zabezpieczeń od nich oczekujemy?Czytaj też:
Hiszpania: Tylko 3 proc. hoteli wznowiło pracę po wycofaniu obostrzeń