Twardy lockdown, czyli narodowa kwarantanna. Czym jest i czy zostanie wprowadzony?

Twardy lockdown, czyli narodowa kwarantanna. Czym jest i czy zostanie wprowadzony?

Maseczka w sklepie
Maseczka w sklepieŹródło:Shutterstock / Drazen Zigic
Co to jest lockdown? Czy rząd wprowadzi narodową kwarantannę? Te pytania powtarzają się w ostatnim tygodniu bardzo często. Zebraliśmy najważniejsze dane.

Michał Dworczyk, szef KPRM 9 listopada na antenie Polskiego Radia stwierdził, że pełny lockdown „nie jest nieuchronny, chociaż jest zagrożeniem”. – Premier Morawiecki wyraźnie o tym mówił, podając wskazania i wartości dotyczące liczby zakażonych osób na 100 tys. mieszkańców, po przekroczeniu których musimy spodziewać się narodowej kwarantanny (…), ale to jest scenariusz, którego chcielibyśmy uniknąć – powiedział polityk i dodał, że rząd chce uniknąć decyzji, które będą miały „niedobre konsekwencje dla gospodarki”.

Co to jest lockdown?

Lockdown, czyli w najbardziej dosłownym tłumaczeniu – zamknięcie gospodarki, czy zamrożenie gospodarki. To sytuacja, w której rząd decyduje się na bardzo poważne ograniczenia swobód obywatelskich i gospodarczych w celu ograniczenia skutków niebezpiecznego zjawiska. W dużym skrócie chodzi o to, aby ludzie pozostali w domach i w razie możliwości pracowali i komunikowali się zdalnie.

Twardy lockdown. Narodowa kwarantanna

W kwietniu tego roku, gdy liczba zachorowań na COVID-19 po raz pierwszy zaczęła gwałtownie rosnąć, a służba zdrowia nie była gotowa na przyjęcie dużej ilości pacjentów covidowych, rząd postanowił wprowadzić szereg obostrzeń, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.

Jak wynika z analiz rządowych pierwszy, wiosenny lockdown kosztował gospodarkę około 90 mld zł miesięcznie. Wicepremier Jarosław Gowin stwierdził, że koszty ewentualnego, drugiego lockdownu byłyby podobne.

Lockdown. Zostań w domu

Najbardziej dotkliwym, ale sprawdzonym w wielu krajach świata było ograniczenie możliwości przemieszczania się. Rząd wprowadził duże ograniczenia dotyczące wychodzenia z domu. Możliwe było przemieszczanie się wyłącznie w celach bytowych, zdrowotnych i zawodowych. Oznaczało to, że wyjść z domu można było tylko wtedy, gdy szło się po niezbędne zakupy, do lekarza lub szpitala oraz w sytuacji, gdy nie było możliwości wykonywania pracy zdalnej i istniała konieczność przemieszczenia się do miejsca pracy.

Lockdown. Ograniczenia w komunikacji miejskiej

Wiosną po raz pierwszy wprowadzono także ograniczenia w liczbie osób, które mogą jednocześnie przebywać w środkach komunikacji miejskiej. „Jednak w autobusie, tramwaju lub metrze tylko połowa miejsc siedzących może być zajęta. Jeśli miejsc siedzących w pojeździe jest 70, to na jego pokładzie może znajdować się maksymalnie 35 osób” – napisano w komunikacie rządu z 24 marca. Restrykcje w komunikacji miejskiej obowiązują w różnym stopniu do dziś.

Twardy lockdown. Całkowity zakaz zgromadzeń

W marcu rząd wprowadził także całkowity zakaz zgromadzeń. Zakazane były wszelkie imprezy, spotkania, zgromadzenia, koncerty, czy zebrania. Pozostawiono jednak furtkę na spotkania z bliskimi, ale także te odradzano ze względu na możliwość narażenia osób starszych.

Zamknięte sklepy, centra handlowe, siłownie i kina

Wraz z wprowadzeniem pierwszych wiosennych obostrzeń zamknięte zostały kina, teatry, siłownie, baseny, salony tatuażu, salony kosmetyczne i fryzjerzy. Nie można było także korzystać z restauracji, barów, czy kawiarni. Zamrożona została także działalność branży turystycznej i transportowej. Rozwiązania te zostały częściowo wprowadzone także podczas drugiej fali koronawirusa. 3 listopada weszło w życie rozporządzenie, które zakazuje pracy lokalom gastronomicznym, poza wydawaniem posiłków na wynos. Rada Ministrów wprowadziła je do odwołania. Nie można także korzystać z basenów i siłowni, chociaż niektóre próbują obejść te ograniczenia.

Rząd wprowadził również tak zwane godziny dla seniorów. Między 10 a 12 w sklepach, poza obsługą, mogły przebywać wyłącznie osoby, które ukończyły 65. rok życia.

Twardy lockdown. Praca zdalna

Lockdown wiązał się także z masowym przechodzeniem firm i urzędów na pracę zdalną. Wszyscy przedsiębiorcy, którzy byli w stanie kontynuować działalność za pośrednictwem internetu i telekonferencji, proszeni byli o udostępnienie takiej możliwości swoim pracownikom. Cześć zakładów musiała jednak pracować w trybie standardowym, co wiązało się z wprowadzeniem podwyższonych rygorów sanitarnych oraz pracy zmianowej.

Czy będzie twardy lockdown?

– Staramy się iść tą wąską granią, gdzie po jednej stronie jest wydolność służby zdrowia i zagrożenie całkowitej zapaści systemu opieki zdrowotnej, po drugiej stronie bardzo poważne kłopoty gospodarcze. Do tej pory nam się to jakoś udawało. Jak będzie dalej? To zależy m.in. od liczby zachorowań, dynamiki przyrostu chorych. A to z kolei zależy też od każdego z nas – tłumaczył Dworczyk.

Do sprawy odniósł się także rzecznik rządu. Zdaniem Piotra Müllera „granicą bezpieczeństwa” w kwestii ewentualnego zarządzenia lockdownu jest liczba wykorzystanych łóżek dla pacjentów z COVID-19 oraz respiratorów. – Kiedy zostanie przekroczona granica, to od razu zapala się alarmowa lampka, która mówi o rozważeniu dalszych ograniczeń, jeśli chodzi o przemieszczanie się – wyjaśnił.

Wicepremier Jarosław Gowin wskazał, że twardy lockdown to ostateczność. – Moim zdaniem gospodarkę trzeba chronić tak długo, jak to możliwe – powiedział w wywiadzie dla DGP.

Czytaj też:
Polska gospodarka wytrzyma kolejny lockdown? Kościński: To zależy

Źródło: WPROST.pl / Polskie Radio / Dziennik Gazeta Prawna