Ma dość obostrzeń. Przedsiębiorca z Zamościa otworzył biznes mimo zakazu

Ma dość obostrzeń. Przedsiębiorca z Zamościa otworzył biznes mimo zakazu

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Daniel Jedzura
– Chcemy żyć, pracować i normalnie zarabiać pieniądze. Odbierając nam pracę, zostawili nas bez niczego – mówi przedsiębiorca z Zamościa. Na nagraniu zamieszczonym na Facebooku wyjaśnił, dlaczego zdecydował się otworzyć swój biznes mimo zakazu.

– My przedsiębiorcy staliśmy w kolejce i niektórzy dalej w niej stoją. To kolejka do bankructwa – mówi właściciel zamojskiego centrum rozrywki „Laser Factory”. Przedsiębiorca zdecydował się otworzyć swój biznes ponownie, choć w Polsce dalej obowiązują zakazy w tym zakresie.

Jak wyjaśnia na filmie zamieszczonym na Facebooku, już pierwszy lockdown był dla branży poważnym ciosem. – Obiecanki cacanki, a wszyscy znajdujemy się w coraz gorszej sytuacji. W sytuacji, która doprowadzi wszystkie biznesy do wyniszczenia. Ludzie pójdą na bruk, nie będą mieć co jeść. Wiadomo, że to jest nasze jedyne źródło utrzymania. Nie po to otwieraliśmy ten biznes, żeby go za chwilę zamknąć i mieć do tego jeszcze wiele długów, bo tak by się to skończyło. Droga do tego jest bardzo krótka – mówi.

facebook

Kontrole policji i sanepidu

Mężczyzna opowiedział także, co robi, gdy do centrum rozrywki przychodzi policja lub przedstawiciele sanepidu. – Pierwszy najazd policji? Przyjechał radiowóz. Zapytaliśmy się, jaka jest podstawa prawna tej interwencji. Pan policjant powiedział, że po prostu ktoś zadzwonił, że odbywa się tu impreza i jest głośno, co było oczywiście wielką bzdurą (…) Policja oczywiście sporządziła notatkę i odjechała. Po godzinie przyjechał kolejny patrol. Tym razem był to patrol nieoznakowany. Spisywali wszystkich naszych gości – relacjonuje.

Jak dodał, później także pojawił się policyjny patrol. – Wczoraj przyjechał patrol policji razem z sanepidem zamojskim. Otworzyłem drzwi i poinformowałem, że są „na żywo”. Wszystko nagrywałem (…). Policjant nie potrafił przedstawić podstawy prawnej, dla której tu przyjechał. Postanowiliśmy nie wpuszczać funkcjonariuszy policji do środka (...). Nie wiemy, czym ta kontrola się zakończy. Żyjemy w wielkiej niepewności – mówi.

Czytaj też:
„Czas odwołać lockdown”. Kluby fitness idą po swoje

Źródło: WPROST.pl / Facebook