Chaos związany z Krajowym Planem Odbudowy trwa. W wersji, którą rząd przesłał do Komisji Europejskiej, zniknął podział na granty i pożyczki m.in. dla przedsiębiorców i samorządów – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Ponadto, według dokumentu, który dotarł do Brukseli, część pożyczek może się okazać bezzwrotnymi grantami, co może otwierać drogę do upolitycznienia środków z KPO, ale też daje większe możliwości na rozwój projektów lokalnych.
Rozbieżności w wersjach KPO
Jak donosi dziennik, chodzi o różnice między wersjami z 28 i 30 kwietnia. Ta pierwsza została wynegocjowana w kraju, a druga to dokument wysłany do akceptacji Komisji Europejskiej. W wersji dla Brukseli inaczej podzielone zostały m.in. fundusze, które trafią do sektora rządowego i samorządów. Zmiany na pierwszy rzut oka są korzystne dla władz lokalnych. Pula środków zwiększyła się o 400 mln euro. W pierwszej wersji zapisano bowiem 10,8 mld, a w wersji z 30 kwietnia jest to już 11,2 mld euro. Różnica może wynikać przede wszystkim z chęci spełnienia jednego z postulatów Lewicy. Chodziło o przekazanie minimum 30 proc. środków z KPO dla samorządów. Pierwsza wersja zakładała 29,9 proc., więc trzeba ją było zmodyfikować.
Drugą znaczącą różnicą jest zniknięcie podziału procentowego między środkami dla rządu i samorządów. Chodzi dokładnie o kwestie pożyczek i grantów. W pierwotnym założeniu wpisano 47,7 proc. na granty i 21,4 proc. na pożyczki dla rządu. Samorządy miały otrzymać nieco odwróconą proporcję. Wersja z 28 kwietnia zakładała 20,1 proc. na granty i 49,3 proc. na pożyczki dla władz lokalnych. W wersji wysłanej do Brukseli taki podział nie istnieje.
– To chyba celowy zabieg, by nie zamykać drogi do rozmów o ewentualnych przesunięciach na etapie wdrażania – twierdzi cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” członek rządu.
Pożyczki zmienią się w granty?
Ważną informacją dla samorządu może się okazać fakt, że część pożyczek, które otrzymają ze środków wpisanych do KPO może finalnie zostać zmienionych w bezzwrotne granty. Wynika to z procedury, która zakłada, że to państwo członkowskie zaciąga pożyczkę od KE. Dopiero później te środki mogą trafić do samorządu. To po stronie władz centralnych będzie więc leżała decyzja o tym, w jakiej formie pozyskane w ten sposób pieniądze przekazać dalej.
Czytaj też:
Semeniuk: Odbudowa gospodarki potrwa nie miesiące, a lata