Pusto na porodówkach. Jakie rozwiązania przyniesie Nowy Ład?

Pusto na porodówkach. Jakie rozwiązania przyniesie Nowy Ład?

dzieci
dzieci Źródło:Pixabay
Zapaść demograficzna jest faktem. Kosztowne pomysły z 500+ na czele nie zwiększyły dzietności, więc potrzebne są inne rozwiązania. Czy zaoferuje je Nowy Ład?

Najprawdopodobniej w sobotę poznamy założenia Polskiego Nowego Ładu, czyli programu, który Prawo i Sprawiedliwość przedstawia jako kompleksowy program reform gospodarczych i społecznych. Jego postanowienia wciąż są tajemnicą, a do mediów trafiają tylko pojedyncze przecieki. Nowy Ład podzielony jest na kilka sekcji tematycznych, wśród których znajduje się część poświęcona rodzinie. Biorąc pod uwagę niski przyrost naturalny, kwestia zwiększania dzietności powinna być dla rządu priorytetem.

„Rzeczpospolita” sypie przykładami na to, jak bardzo zmienia się struktura wiekowa naszego społeczeństwa. W 2020 r. grupa osób w wieku poprodukcyjnym stanowiła już ponad 22 proc. ogółu ludności. W ciągu ostatniej dekady wskaźnik ten wzrósł aż o 5,5 pkt proc. W latach 1990–2010 proces starzenia się postępował wolniej, bo wskaźnik wzrósł o 4 pkt proc.

W zeszłym roku mediana wieku w Polsce wynosiła 42 lata. To o pięć lat więcej niż w 2000 r. i o osiem lat więcej niż w 1990 r. Wreszcie, obecnie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada aż 38 osób starszych i tylko 31 dzieci i młodzieży. Jeszcze w 2000 r. proporcje były odwrotne – na 100 osób zdolnych do pracy przypadało 24 seniorów i 40 młodych.

Umowa społeczna coraz bardziej tylko na papierze

Jeśli tak dalej pójdzie, to mówiąc wprost, nie będzie komu pracować na emerytury tych, którzy już zakończyli aktywność zawodową. Nasz system emerytalny – podobnie zresztą jak systemy większości krajów – oparty jest na tzw. umowie międzypokoleniowej, czyli założeniu, że młodsze pokolenia będą finansować emerytury starszych. Jeśli więcej osób ma prawo do świadczenia niż pracuje, by te świadczenia sfinansować, system jest na najlepszej drodze, by się załamać.

Aby nie dopuścić do załamania, w przyszłości rząd musiałby dopłacać do budżetu ZUS, tak by nie zabrakło pieniędzy na bieżące świadczenia. Po przełożeniu pieniędzy do drugiej szuflady, zaczyna ich brakować w pierwszej, wobec czego rząd albo musi rezygnować z finansowania innych celów, albo podnosić podatki.

Jak więc widać, państwo jest żywotnie zainteresowane tym, by Polacy mieli jak najwięcej dzieci, które pewnego dnia podejmą pracę i staną się uczestnikami umowy międzypokoleniowej.

Drogie, nieskuteczne pomysły

Przy każdej okazji PiS przypomina, że prowadzi aktywną politykę prorodzinną: świadczenie 500+, przed rozpoczęciem roku szkolnego dorzuca 300 zł na wyprawkę, a kobietom, które nie zgromadziły kapitału emerytalnego, bo wychowały co najmniej czworo dzieci, zaoferował tzw. matczyne emerytury.

Eksperci są mniej skłonni do pochwał: to za mało. Wspomniane inicjatywy poprawiły jakość życia niejednej rodziny, ale zasadniczo nie wpłynęły na dzietność.

Poza tym, że rząd musi zaproponować inne rozwiązania, które zachęcą Polki do rodzenia (zwiększenie liczby żłobków, niższe czesne za przedszkole, może zmiany w kodeksie pracy, które ułatwią łączenie pracy i wychowania dzieci to wciąż brzmi tylko jak pierwszy krok), konieczne są też doraźne działania, które chociaż krótkoterminowo ograniczyłyby skutki starzenia się społeczeństwa.

Transfery finansowe nie rozwiążą problemu

Eksperci, z którymi rozmawiała „Rz”, wskazują na dalszą aktywizację zawodową, szczególnie kobiet i osób starszych oraz przemyślaną politykę migracyjną, tak by zachęcić pracowników z zagranicy nie tylko do pracy tymczasowej, ale i do osiedlania się w Polsce na stałe.

Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP i były główny ekonomista ZUS obawia się, że pomysły, które rząd zaproponuje w Nowym Ładzie, nie przyniosą przełomu.

– Słuchając retoryki rządu, opowiadającego się za tradycyjnym modelem rodziny, obawiam się, że zamiast efektywnych instrumentów wsparcia dzietności, dostaniemy siermiężną i bardzo kosztowną politykę transferów bezpośrednich – komentuje Wojciechowski.

Czytaj też:
Katastrofa demograficzna. Przez lockdown dzietność najniższa od dekady

Źródło: Rzeczpospolita