Warszawa odcięta od świata przez wojsko i brak paliwa na stacjach. Czemu wierzymy w fake newsy? „Ludzie są na co dzień oszczędni w myśleniu”

Warszawa odcięta od świata przez wojsko i brak paliwa na stacjach. Czemu wierzymy w fake newsy? „Ludzie są na co dzień oszczędni w myśleniu”

Jedna ze stacji benzynowych w Świnoujściu.
Jedna ze stacji benzynowych w Świnoujściu. Źródło: Katarzyna Świerczyńska
O pochodzeniu fake newsów, sposobie ich tworzenia i rozprzestrzeniania, ale także o tym, czemu w nie wierzymy, rozmawiałem z dr Pawłem Maranowskim, socjologiem w Instytucie Socjologii Collegium Civitas.

Ostatnie dni przebiegają pod znakiem coraz większej eskalacji sytuacji w Ukrainie. Kolejny poranek przywitał nas informacjami o walkach na terenie Kijowa i zbombardowaniu bloków mieszkalnych. Trudno się więc dziwić, że także Polacy coraz bardziej nerwowo reagują na sytuację za wschodnią granicą kraju.

Brak paliwa na stacjach, czyli samospełniająca się przepowiednia

W mediach społecznościowych, ale także rozmowach ze znajomymi i najbliższymi można zauważyć kolejne wzmożenie w przekazywaniu niesprawdzonych, często katastroficznych informacji. Wielu z nas otrzymało telefony lub informacje o tym, że na stacjach benzynowych kończy się paliwo, a dostawy są zablokowane, aby wystarczyło go dla czołgów. To niemal identyczny schemat, który obserwowaliśmy na początku pandemii. O pochodzeniu fake newsów, sposobie ich tworzenia i rozprzestrzeniania, ale także o tym, czemu w nie wierzymy, rozmawiałem z dr Pawłem Maranowskim, socjologiem w Instytucie Socjologii Collegium Civitas.

Marcin Haber: Jak pandemiczna ciocia z MON, która informowała o wojskach odcinających Warszawę, stała się dobrze poinformowanym pracownikiem stacji benzynowej, który wie o brakach w zaopatrzeniu, bo musi starczyć dla czołgów?

Dr Paweł Maranowski: Była też Polka mieszkająca we Włoszech, które twierdziła na nagraniu, że z pandemią jest dużo gorzej, niż pokazują media. Sam te nagrania otrzymywałem. Doskonale pamiętam, że znajomi i rodzina w marcu 2020 roku, mówili mi o zamkniętych drogach do Warszawy.