W poniedziałek 14 marca w Warszawie miało miejsce spotkanie Trójkąta Lubelskiego, czyli szefów rządów Polski, Ukrainy i Litwy. – To już jest masakra, to jest po prostu rzeź w środku Europy. I ten głos musi wybrzmieć bardzo mocno. Jednoznacznie przekazujemy wszystkie te informacje do stolic europejskich, aby nikt tam nie usypiał swojego własnego sumienia, nikt nie starał się powrócić do tzw. business as usual, nie ma i nie będzie powrotu do business as usual – podkreślił premier Mateusz Morawiecki.
Tylko niektóre porty zamknięte dla rosyjskich statków
Następnego dnia Morawiecki wraz z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim oraz premierami Czech i Słowenii udał się do Kijowa, gdzie spotkał się z premierem Wołodymyrem Zełeńskim i ukraińskimi politykami. Rozmowa dotyczyła m.in. tego, co jeszcze Zachód może zrobić, by powstrzymać agresję Putina. Wicepremier Ukrainy Denys Szmyhal napisał w mediach społecznościowych, że w trakcie spotkania wyklarowała się propozycja uznania Rosji za państwo-sponsora terroryzmu, zamknięcie portów dla wszystkich rosyjskich jednostek i nałożenie embarga na rosyjską ropę i gaz.
Część portów samodzielnie podjęła decyzję o odmowie obsługi statków pod rosyjską banderą oraz przewożących towary pochodzące z Rosji. Nie mają one po co zawijać do portów w Wielkiej Brytanii, która 1 marca poinformowała, że brytyjskie porty nie będą wpuszczały do nich żadnych statków pływających pod rosyjską banderą, zarejestrowanych w Rosji, będących własnością, kontrolowanych, czarterowanych lub obsługiwanych przez Rosjan. Podobny zakaz obowiązuje w Kanadzie czy polskim Elblągu.
– Decyzja nie ma nic wspólnego z embargiem, bo te kwestie rozstrzygane są na szczeblu rządowym razem z Unią Europejską – powiedział elbląskiej „Gazecie Wyborczej” Arkadiusz Zgliński, dyrektor portu. – Natomiast decyzje o nieobsługiwaniu rosyjskich jednostek czy też nieobsługiwaniu importu przede wszystkim rosyjskiego węgla zostały podjęte przez operatorów przeładunków, właściciela terminalu węglowego i kontrahentów. I pod tymi decyzjami się podpisujemy. Nie chcemy, aby pieniądze trafiały na rynek rosyjski – dodał.
Nie ma zgody na embargo na ropę i gaz
To ostatnie oczekiwanie szczególnie trudno będzie spełnić. Część krajów, m.in. Niemcy, są stanowczo przeciwne tak drastycznemu rozwiązaniu. Rzecznik rządu Steffen Hebestreit oświadczył w poniedziałek w Berlinie, że UE, w ścisłej konsultacji z USA i Wielką Brytanią, nałożyła na Rosję bardzo, bardzo daleko idące sankcje. Około jedna trzecia ropy naftowej zużywanej w Niemczech pochodzi z Rosji. „Nie jest łatwo zmienić to z dnia na dzień” – dodał rzecznik i poinformował, że „rząd federalny bardzo uważnie obserwuje dalszy rozwój sytuacji”, a decyzje o wprowadzeniu embarga będą zapadać na szczeblu UE.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Sprzeciw wyraził również premier Węgier Viktor Orban, który wprawdzie potępia atak Rosji na Ukrainę, ale powiedział, że węgierskie rodziny „nie mogą płacić ceny wojny”. Przypomniał, że Węgry czerpią około 90 procent gazu i ropy z Rosji, a ich gospodarka nie poradzi sobie bez tych surowców. Polska z kolei deklaruje gotowość wstrzymania rosyjskich dostaw i zapowiada, że będzie niezależna dzięki gazociągowi Baltic Pipe. O innych źródłach dostaw, z których korzysta Polska, piszemy tu.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Rosjanom zaczyna brakować żołnierzy. „Wykorzystują niestandardowe źródła”