Jak podaje niemiecki dziennik "Bild", odnalezione w mieszkaniu emerytki skrzypce skradziono 11 marca 2019 roku z Akademii Muzycznej im. Hannsa Eislera w Berlinie. Zabytkowy instrument został wykonany przez lutnika Nicolo Gagliano z Neapolu w 1979 roku. Wartość instrumentu szacuje się na 275 tysięcy euro, co stanowi równowartość ponad miliona złotych.
Nie wiedział co sprzedaje
Skrzypce ukradł karany już wcześniej złodziej Berthold S. Mężczyzna po prostu wszedł do akademii i zabrał instrument. Nagrały go kamery monitoringu, zidentyfikowała go również pracownica szkoły muzycznej, która później przypadkowo zauważyła go w pociągu kolei podmiejskiej z łupem pod pachą.
Złodziej nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki skarb ukradł. Podczas procesu zeznał, że sprzedał skrzypce za 200 euro spotkanemu na Nettelbeckplatz „facetowi, który grał na automatach”. Za kradzież skrzypiec Berthold S. został skazany na dwa lata i sześć miesięcy więzienia. Cennego instrumentu jednak nie odnaleziono.
Przełom w sprawie
Przełom w sprawie nastąpił w tym roku, kiedy policja trafiła na ślad berlińskiego pasera. W środę 80 policjantów przeszukało pięć mieszkań, w których mężczyzna mógł ukrywać skradzione przedmioty. Okazało się, że cenne skrzypce schował w mieszkaniu swojej 77-letniej matki. Na razie nie wiadomo, czy emerytka brała udział w przestępstwie. Wobec kobiety wszczęto także postępowanie.
Jak podaje niemiecki dziennik, przy okazji przeszukań w jednym z pięciu mieszkań znaleziono także trzy kilogramy heroiny.
Czytaj też:
Nie daj się złowić oszustom