Jeszcze przed ostatecznym wyjściem Brytyjczyków ze struktur Unii Europejskiej, wielu znawców tematów podatkowych, jak chociażby profesor Richard Murphy z Uniwersytetu w Sheffield, sygnalizowało, że Brexit może spowodować poważne problemy z przestępczością celną i VAT-owską.
Wysłano wtedy oficjalne zapytania odnośnie stopnia przygotowania brytyjskich służb celno-skarbowych na nowe wyzwania. Pozostały one jednak bez odpowiedzi, co zdaniem brytyjskich ekspertów mogło sugerować, że urzędnicy HMRC nie są do końca gotowi na podjęcie nowych wyzwań i zapewnienie szczelności brytyjskiej granicy.
Tymczasem zawodowi przestępcy w białych kołnierzykach potrafią wykorzystać takie słabości systemu, zarabiając przy tym miliony.
Wyłudzenia towarów i fikcyjne kontrakty z rynkowymi gigantami
Mimo wyjścia z Unii Europejskiej, Wielka Brytania wciąż pozostaje bardzo atrakcyjnym kierunkiem eksportu. Tysiące firm, nie tylko polskich, dałoby wiele, aby wejść na tamtejszy rynek. Przestępcy skwapliwie to wykorzystują, wyłudzając towary w bardzo prosty sposób.
Oto kilka przykładów, z jakimi zetknął się w ostatnich miesiącach właściciel agencji celnej z Londynu:
– Mieliśmy ostatnio kilka ciekawych sytuacji związanych z oszustwami, a w każdym z nich w roli głównej występowała znana sieć marketów ASDA. Ktoś w Wielkiej Brytanii założył sobie kopię strony tej sieci, na domenie przypominającej oryginalną. Następnie oszuści znaleźli sobie firmy skore do współpracy – producenta soków z Czech oraz producenta mebli z Polski.
Firma z Czech bardzo się ekscytowała tym kontraktem z tego względu, że to ASDA, czyli gigant rynkowy, a współpraca z takim podmiotem daje przecież ogromne możliwości biznesowe. Podpisali umowę na siedem aut – miały wyjść od razu dwa auta z towarem, ale była wymagana duża wartość towaru, no i terminy płatności dość długie. Wyszło więc tak, że Czesi wysłali tylko jedno auto – trafiło ono do naszej agencji celnej, ponieważ osoba będąca rzekomym przedstawicielem ASDY, podpisała nam upoważnienie do zrobienia odpraw.
My zrobiliśmy odprawę celną, meble wjechały do Wielkiej Brytanii, ale ta firma z Czech ciągle podejrzewała, że coś jest nie tak. Poprosili więc odbiorcę o jakąś weryfikację, dokumenty dodatkowe, bo pojechało auto i nie było dostawy do samego magazynu ASDY, tylko okazało się, że towar ma jednak jechać na jakiś inny magazyn. Jak kierowca przyjechał na wyznaczony adres, to najpierw nikt nie wiedział, gdzie jest ta firma, a potem przyjechało jakieś prywatne auto, no i kazali gdzieś jechać za tym autem, żeby to rozładować w jakimś dziwnym magazynie leżącym pod miastem, który wyglądał na opuszczony. Kierowca TIR-a okazał się jednak na tyle przytomny, że zadzwonił do swojego szefa i poinformował go o wszystkim. Ostatecznie Czesi stwierdzili, żeby tego nie rozładowywać, bo sytuacja jest mocno podejrzana. No a auto wróciło do Czech.
Jednak tydzień wcześniej mieliśmy firmę z Polski, która też wysyłała towar do tej firmy podszywającej się pod ASDĘ – wiem to, bo z tego samego adresu przyszło nam upoważnienie do odprawy celnej tych towarów, konkretnie mebli. No i tutaj już niestety Polacy te meble dostarczyli. Po tej aferze z Czechami ja oczywiście zadzwoniłem do tej polskiej firmy i powiedziałem im, jaka jest sytuacja, że to wszystko jest podejrzane. Podziękowano mi i powiedziano, że to nowy klient i że było więcej aut zamówionych, no ale teraz będą to sprawdzać. Niestety, dali się jednak nabrać na ten jeden transport i ponieśli straty w wysokości 15 tysięcy euro. Raczej na pewno już tego nie odzyskają.
Temat mnie zaciekawił, więc postanowiłem przeprowadzić małe śledztwo w tej sprawie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.