Enerhodar w obwodzie zaporoskim. Okupowany niemal od początku pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Największa siłownia jądrowa Europy – sześć reaktorów o mocy 6 GW. Nie działa, bo Rosjanie niemal codziennie ją ostrzeliwują, ale tak sprytnie, by nie za bardzo ją zniszczyć, ponieważ jest zbyt cenna – po wielu wysiłkach mogą ją Ukraińcom ukraść i podłączyć do swojej sieci, by zasilała okupowany od ośmiu lat Krym. Niemożliwe? A jednak.
2 listopada zaporoska atomówka została ostrzelana po raz kolejny tak skutecznie, że ponownie odcięło ją od zasilania i w ruch poszło wszystkich 20 generatorów Diesla, jakimi dysponuje jednostka. Po to, by zapewnić chłodzenie.
Reaktory 5 i 6, jak poinformował Enerhoatom, zarządzający siłowniami jądrowymi Ukrainy, zostały postawione w stan zimny. Paliwa w agregatach było na 15 dni. 5 listopada przywrócono zasilanie, ale to kwestia dni, by znowu przestało działać. A gdy generatory nie będą pracować, może dojść do katastrofy, choć decyzja o postawieniu reaktorów w stan zimny znacznie obniża jej prawdopodobieństwo, za to robi kłopot Ukrainie na przyszłość. Ale po kolei.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.