Chiny coraz mocniej odczuwają efekty swojej polityki „zero-covid”, która została wprowadzona zaraz po wybuchu pandemii i trwa do dziś. Państwo Środka jest światowym ewenementem, jeśli chodzi o utrzymywany poziom restrykcji. Chińskie społeczeństwo ma jednak dosyć absurdów.
Miasto iPhone’ów znosi restrykcje
W zeszłym tygodniu w największej fabryce iPhone’ów na świecie, należącym do Foxconn obiekcie w chińskim mieście Zhengzhou doszło do protestów pracowników, które zostały brutalnie stłumione przez policję. Warto zaznaczyć, że kompleks jest gigantyczny, gdyż pracuje w nim nawet 200 tys. osób, a firma wybudowała pracownikom specjalne osiedla, w których są kwaterowani. Mieszkania, a także brak wypłaty obiecanych premii dla nowych pracowników były iskrą, która wywołała protesty. Ich zaczątkiem była jednak ostra polityka związana z przeciwdziałaniem pandemii.
Dobra wiadomość dla Apple
Informacje o zniesieniu lockdownów, które trwały pięć dni są powiewem optymizmu dla Apple, który jest zależny od produkcji w chińskiej fabryce. Jest to największy dostarczyciel najnowszych modeli iPhone’a. Jak wyliczał koncern z Cupertino, każdy tydzień zastoju w pracy zakładów Foxconn przynosi firmie straty z tytułu braku sprzedaży telefonów na poziomie nawet miliarda dolarów.
Problemy amerykańskiego giganta zaczęły się już w październiku, gdy pierwsi pracownicy chińskiej fabryki zaczęli odchodzić z pracy ze względu na narzucane przez władze restrykcje. Problem stopniowo narastał aż do wybuchu brutalnych zamieszek z zeszłego tygodnia.
Czytaj też:
Chińczycy mają dość, nie chodzi już tylko o drakońskie lockdowny. Władza utopi protesty we krwi?Czytaj też:
Krwawe protesty w największej fabryce iPhone’ów. Firma przeprasza za „błąd techniczny”