Mieszkania na własność za symboliczną cenę

Mieszkania na własność za symboliczną cenę

Dodano:   /  Zmieniono: 
We wtorek, 31 lipca wchodzi w życie nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Umożliwi ona wykup mieszkań lokatorskich na pełną własność po symbolicznych cenach.

Osoby zainteresowane wykupem mieszkań składają wnioski do spółdzielni mieszkaniowych jeszcze przed wejściem ustawy w życie. W niektórych spółdzielniach tworzą się długie kolejki.

W latach 70. i 80. spółdzielnie budowały mieszkania za kredyt, który członkowie spółdzielni spłacali w czynszu. Połowa tego kredytu została umorzona przez państwo względem spółdzielni, ale nie wobec jej lokatorów. Lokatorzy, którzy będą chcieli przejąć mieszkanie na pełną własność - zgodnie z nowelizacją - będą musieli spłacić część umorzonego kredytu po cenie nominalnej, czyli takiej, po której spółdzielnia spłacała kredyt. Taka spłata wyniesie od kilkunastu do kilkuset złotych.

Według autorów nowelizacji, z takich rozwiązań skorzysta prawie milion rodzin w Polsce.

Lokatorzy muszą złożyć w biurze spółdzielni wniosek o przekształcenie swojego spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu w prawo odrębnej własności. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Grzegorz Tobiszowski (PiS) wyjaśnił PAP, że nowelizacja nie wprowadza granicznego terminu składania wniosku. "Terminy dotyczą jedynie zarządów spółdzielni, które mają trzy miesiące od złożenia wniosku na przekształcenie danego lokalu w odrębną własność" - powiedział.

Jak wyjaśnił, spółdzielnie będą wyliczać lokatorom koszty związane z przekształceniem. Do tego dojdą koszty notarialne. Notariusz ma sprawdzać przedłożone przez spółdzielnie dokumenty, m.in. księgę wieczystą czy potwierdzenie spłaty kredytu nominalnego. Za taką transakcję może żądać od członka spółdzielni jedną czwartą minimalnego wynagrodzenia, czyli ok. 240 zł.

Wiceszef komisji infrastruktury zwrócił uwagę, że wiele spółdzielni w Polsce nie ma uregulowanego stanu własnościowego swoich terenów. Spółdzielnie te - jak podkreślił - budowały mieszkania zgodnie z prawem, otrzymując wcześniej pozwolenie na budowę.

"Zgodnie z nowelizacją, spółdzielnie, które wykażą, że w poprzednim ustroju w majestacie prawa budowały budynki mieszkalne, będą mogły wystąpić do sądu o wpis do księgi wieczystej jako właściciele gruntów" - wyjaśnił Tobiszowski.

W całej Polsce zainteresowanie wykupem mieszkań jest ogromne. Prezes poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej im H. Cegielskiego Waldemar Witkowski poinformował PAP, że do tej pory wnioski o wykup mieszkań lokatorskich złożyło około 10 proc. uprawnionych spółdzielców. Podkreślił, że w przypadku spółdzielni, których budynki nie mają prawnie uregulowanych gruntów, termin otrzymania aktu własności może się przedłużyć nawet do dwóch lat. Dodał, że spółdzielnia ta liczy 3,5 tys. członków, z czego 780 ma prawo do wykupu mieszkań lokatorskich.

Dużym zainteresowaniem cieszy się również wykup mieszkań w Gdańsku.

"W ciągu ostatnich trzech tygodni na 1480 mieszkań, podlegających zamianie własności, złożono już 800 wniosków. Jestem pewien, że do końca lipca liczba ta wzrośnie do tysiąca" - powiedział w piątek PAP prezes gdańskiej spółdzielni "Młyniec" Henryk Gajcy.

Gajcy jest przekonany, że kierowana przez niego spółdzielnia, nie zdąży w ciągu trzech miesięcy przekształcić zgłoszonych mieszkań na własnościowe. Zamierza on w tej sprawie wysłać list do ministerstwa budownictwa z apelem o przedłużenie tego procesu co najmniej do końca roku.

Tobiszowski przypomniał, że prezesom spółdzielni grożą kary za nieprzestrzeganie terminów przekształceń. "Jeżeli pojawią się poważne przesłanki uniemożliwiające przekształcenie mieszkań w terminie, to może on zostać wydłużony" - zapewnił. Wyjaśnił, że chodzi m.in. o takie przypadki, kiedy danego dnia do spółdzielni wpłynie za dużo wniosków lub notariusz wyznaczy dalsze terminy rozpatrzenia dokumentów.

Halina Matuszek z wrocławskiej spółdzielni mieszkaniowej "Biskupin" również potwierdza duże zainteresowanie wykupem mieszkań. Dziennie do spółdzielni wpływa ok. 10-15 tego typu podań.

Prezes spółdzielni mieszkaniowej "Hutnik" z Krakowa Janusz Zwierzykowski zwraca uwagę, że u niego większość mieszkań została przekształcona już wcześniej.

Zgodnie z nowelizacją, osoby, które wcześniej wykupiły własnościowe prawo do lokalu, będą mogły przeznaczyć część zapłaconej kwoty na konto przyszłego funduszu remontowego. Będzie to możliwe w przypadku, gdy walne zgromadzenie członków spółdzielni oceni, że stać spółdzielnię na takie rozwiązanie.

Nowelizację krytykuje m.in. Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP. Jak mówił wcześniej PAP Ryszard Jajszczyk, w Polsce jest 3,5 mln mieszkań spółdzielczych, z czego 2,6 mln ma już status własnościowy.

Przypomniał, że właściciele tych mieszkań musieli za to przekształcenie zapłacić od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Natomiast 900 tys. posiadaczy mieszkań lokatorskich - zgodnie z nowelizacją - będzie mogło uzyskać własnościowe uprawnienia po dopłaceniu nominalnej kwoty kredytu umorzonego przez państwo w latach 70. i 80.

"Pojawia się istotne pytanie, dlaczego większość osób, uzyskując własnościowe uprawnienia, musiała ponieść ciężary finansowe, a nowe przepisy zwolnią pozostałe osoby ubiegające się o te uprawnienia z wyższych kosztów" - podkreślał dyrektor Związku Rewizyjnego.

Podobnego zdania jest SLD. Sojusz nazywa nowelizację "bublem legislacyjnym", krzywdzącym tych, którzy wykupili mieszkania wcześniej na niekorzystnych warunkach. Zapowiada też zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego.

ab, pap