Dwunastoprocentowy ryczałt od składki za obowiązkowe OC komunikacyjne wszedł w życie 1 października br. Jest on odprowadzany do Narodowego Funduszu Zdrowia i ma służyć leczeniu ofiar wypadków drogowych. Firmy ubezpieczeniowe na razie nie podnosiły składki z powołaniem się na tę opłatę.
Fuchs podkreślił, że wysokość "podatku Religi" nie ma związku z rzeczywistymi kosztami leczenia ofiar wypadków. Np. z wyliczeń Compensy, firmy z grupy VIG wynika, że średnio na jednego poszkodowanego trafiającego do szpitala po wypadku, ubezpieczyciel będzie płacić 13 tys. zł.
"Nie ma relacji między wydatkami na podatek a kosztami szpitala" - dodał Fuchs.
Fuchs podkreślił, że informowaniem o skutkach wejścia w życie "podatku Religi" będzie się zajmować powołane w tym roku Stowarzyszenie Pro Motor.
Ma ono zajmować się reprezentowaniem interesów rynku ubezpieczeniowego. Środowisko ubezpieczeniowe od dawna krytykuje niewystarczające, zdaniem części ubezpieczycieli, działanie Polskiej Izby Ubezpieczeń, do której należą wszystkie polskie firmy ubezpieczeniowe. Ubezpieczyciele uważają m.in., że zbyt duże znaczenie w PIU ma PZU, które niekiedy przyjmuje odrębne stanowisko w sprawach ważnych dla środowiska ubezpieczeniowego.
Np. przed wejściem w życie "podatku Religi" PZU zwróciło się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czy ankieta przeprowadzana przez PIU nt. finansowych skutków tej opłaty nie nosi znamion zmowy cenowej.
"Potrzebujemy mocnej izby ubezpieczeniowej, która zajmuje się sprawami technicznymi i prawnymi w imieniu całego rynku" - powiedział Fuchs.
Członek zarządu Pro Motor Magdalena Barcicka powiedziała PAP, że stowarzyszenie nie jest konkurencją dla PIU, ale jest "dodatkowym ciałem, które ma wspomóc rynek".
"PIU ma ograniczone możliwości działania, ponieważ wchodzą do niego tylko ubezpieczyciele. Natomiast w stowarzyszeniu znaleźli się również osoby związane z motoryzacją i ochroną konsumentów" - powiedziała Barcicka
pap, ss