Lewica chce opodatkować 2 mln pustostanów. Może się mocno mylić w obliczeniach

Lewica chce opodatkować 2 mln pustostanów. Może się mocno mylić w obliczeniach

Konwencja Lewicy
Konwencja Lewicy Źródło: Facebook / Lewica
Lewica ma swoje pomysły na to, jak poprawić sytuację mieszkaniową Polaków. Jedną z propozycji jest opodatkowanie pustostanów, których jest w Polsce jeśli wierzyć politykom, 2 mln. Liczba ta jest nie do obrony po dokładniejszej analizie. Co tak właściwie chce opodatkować Lewica i jaki będzie z tego urobek?

Lewica konsekwentnie zapowiada, że nie poprze projektu dopłat do kredytów, który został przygotowany w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Na sobotniej konwencji przedstawiła swoje pomysły na „rozruszanie” rynku nieruchomości i ułatwienie Polakom znalezienia dachu nad głową. Jednym z pomysłów jest opodatkowanie pustostanów.

– Lewica złoży projekt wykorzystania dwóch milionów pustostanów w Polsce – zapowiedział Włodzimierz Czarzasty. Lokale, w których nikt nie mieszka, mają zostać obłożone dodatkowym podatkiem.

Czarzasty dodał, że projekt ustawy, który ma zostać przedstawiony w najbliższym czasie, „będzie korzystny zarówno dla właścicieli, jak i najemców”.

Lewica wykorzystała powracające jak echo hasło o 2 mln pustostanów. W oczach jej polityków to mieszkania w nowych inwestycjach, które spekulanci kupili, by po kilkunastu miesiącach odsprzedać ze sporym zyskiem. Prawda jest dużo bardziej rozczarowująca.

Ile jest w Polsce pustostanów?

Polskie przepisy nie regulują, czym jest pustostan. Chcąc wypełnić tę lukę, instytucje i organizacje interpretują więc to pojęcie na różne sposoby. Główny Urząd Statystyczny przyjmuje, że to mieszkania niezamieszkane. Ale już na przykład niektóre fundacje uznają, że to mieszkanie, budynek lub lokal nieużywany przez co najmniej 12 miesięcy.

W komentarzu dla „Gazety Wyborczej" Małgorzata Wełnowska, starszy analityk ds. rynku nieruchomości w Cenatorium, wyjaśniła, że dodatkowo przy określeniu liczby niezamieszkanych lokali mieszkalnych ankieterzy GUS uwzględnili dane od dostawców energii elektrycznej. W ten sposób uzyskali bardziej wiarygodną liczbę pustostanów.

Tak więc do kategorii mieszkań niezamieszkalnych można zaliczyć zarówno te, które faktycznie nie nadają się do mieszkania ze względu na ich zły stan techniczny, jak i te, które są w dobrym stanie technicznym, ale traktowane są jako lokata kapitału. Jeśli do owych 2 mln wliczamy domy na wsi, z których dawno wyprowadzili się mieszkańcy – bo domy te są w fatalnym stanie (wymagają remontu, są nieefektywne energetycznie) i do tego znajdują się w miejscowości, w której mało kto chce mieszkać, bo dzieci czy wnuki dotychczasowych właścicieli wyprowadziły się do większego ośrodka – to istnienie takiego lokalu ma tylko znaczenie statystyczne. Zmuszenie jego właścicieli do zapłaty podatku od pustostanów skutkować będzie wyłącznie przyspieszeniem decyzji o wyburzeniu.

W wielu pustostanach nikt nie chce zamieszkać

Podobnie rzecz się ma z pustymi mieszkaniami gdzieś w niewielkich miasteczkach. Przenoszenie się do miejscowości oferujących lepszą pracę i warunki życia to zupełnie naturalny kierunek. Mieszkania w starych kamienicach gdzieś na ścianie wschodniej od lat stoją puste, są klasycznymi pustostanami – ale naprawdę mało kto marzy o tym, by się tam wprowadzić. Nierzadko osoby, które mogłyby tam zamieszkać, przenoszą się gdzie indziej, wynajmują i zaciągają kredyty na zakup własnego mieszkania. Gdyby powrót w rodzinne strony był taki prosty, to przecież by się na to zdecydowały.

Tu Lewica nie ma co szukać rozwiązania dla problemu deficytu mieszkań.

GUS szacuje, że aż 60 tys. pustostanów znajduje się w zasobach gmin. Lenistwo lub sabotaż ze strony samorządów? Niekoniecznie. W zasobach komunalnych znajduje się wiele mieszkań w bardzo złym stanie. Nie mogą być zasiedlone, są remontowane w miarę możliwości finansowych gmin. Potrzeba na to nierzadko ogromnych pieniędzy: wiele z tych mieszkań znajduje się w niemal stuletnich kamienicach, które praktycznie nigdy nie przeszły porządnego remontu.

Czy drugie mieszkanie to pustostan?

A co z nieruchomościami, które są przedmiotem postepowań sądowych, przede wszystkim spadkowych? Sytuacja prawna jest nieuregulowana i też nie za bardzo można się tam ani wprowadzić, ani tym bardziej sprzedać takiego domu czy mieszkania.

Kolejną kwestią jest to, czy Lewica uznaje za pustostan drugie mieszkanie. Czy jeśli ktoś ma mieszkanie w Łodzi, ale na co dzień mieszka w Warszawie i do łódzkiego lokalu wraca od czasu do czasu, to już należałoby mu dołożyć podatek, by w ten sposób zachęcić do sprzedaży pustego przez część miesiąca mieszkania?

Hasło Lewicy jest chwytliwe, ale niepoparte znajomością realiów. Czekamy na projekty i uzasadnienie – może z nich dowiemy się, co tak naprawdę chce opodatkować partia koalicyjna i jak to ma wpłynąć na rynek nieruchomości.

Czytaj też:
Domański o kredycie 0 proc.: Nie ma go w umowie koalicyjnej, ale z żadnej obietnicy się nie wycofujemy
Czytaj też:
Dopłaty do kredytów. Nie udało się w tym tygodniu, jest nowy termin

facebook
Źródło: Wprost