Sondaż przeprowadzony przez instytut Forsa dla tygodnika "Stern" pokazał, że 56 proc. Niemców zamierza kupować w przyszłości telefony komórkowe innych niż Nokia marek. Tylko 34 proc. ankietowanych nie zamierza brać pod uwagę decyzji o zamknięciu zakładów Nokii w Bochum w Zagłębiu Ruhry przy zakupie kolejnego telefonu komórkowego.
Niemieccy politycy potępiają plany Nokii, oznaczające utratę pracy dla ok. 2300 ludzi i w proteście już pozbywają się telefonów komórkowych tego koncernu.
Wymianę Nokii na telefon innej firmy zapowiedział szef resortu ochrony konsumenta Horst Seehofer. Szef frakcji SPD w Bundestagu Peter Struck już oddał swoją Nokię i zlecił zakup telefonu komórkowego innej marki.
Były premier Bawarii Edmund Stoiber uznał, że kierownictwo Nokii postępuje "nieprzyzwoicie" i że swą polityką, obliczoną jedynie na maksymalizację zysków, Nokia "szarga opinię gospodarki rynkowej".
Także minister pracy i spraw społecznych Olaf Scholz uważa, że Nokia "postępuje nieprzyzwoicie" i że normy przyzwoitości powinny obowiązywać także w gospodarce.
Według rumuńskich mediów Nokia ma rozpocząć produkcję w Rumunii już w tym roku i docelowo zatrudniać 3,5 tys. osób. Pracownicy zatrudnieni tam przy produkcji mają zarabiać średnio równowartość 220 euro miesięcznie.
Szef Nokii Olli-Pekka Kallasvuo wskazuje na rachunek ekonomiczny. "W Bochum produkujemy około sześciu procent wszystkich naszych telefonów komórkowych. Tymczasem na Bochum przypada 23 proc. naszych łącznych kosztów płacowych" - powiedział gazecie "Handelsblatt".
pap, ss