Kilkuset górników z "Budryka" chciało rozpocząć pracę

Kilkuset górników z "Budryka" chciało rozpocząć pracę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkuset górników z kopalni "Budryk", którzy nie popierają protestu trwającego tam już 46. dzień, zgromadziło się w czwartek rano przed bramą zakładu, chcąc podjąć pracę. Ostatecznie większość z nich nie weszła na teren kopalni.

Pierwsze grupy górników, którzy chcieli rozpocząć pracę zbierały się przed kopalnią już po godz. 5. Godzinę później, kiedy pracę rozpoczyna pierwsza zmiana, tłum liczył już kilkaset osób. Z drugiej strony bramy stali strajkujący. Kilkadziesiąt minut trwały emocjonalne rozmowy, padały wyzwiska. Liderzy strajku Grzegorz Bednarski i Wiesław Wójtowicz przekonywali zgromadzonych o słuszności protestu.

Strajkujący zapewniali, że bramy zakładu są dla wszystkich pracowników otwarte, większość górników nie zdecydowała się jednak na wejście. Mówili dziennikarzom, że i tak protestujący nie pozwoliliby im zjechać na dół. Przypominali też wcześniejsze zapowiedzi komitetu protestacyjnego, że wejście na teren kopalni jest równoznaczne z przyłączeniem się do protestu. Po kilkudziesięciu minutach rozeszli się do domów.

"Ciekawe było to zaproszenie protestujących, którzy mieli przy sobie style od kilofów, pojemniki z fekaliami i wielu z nich było zamaskowanych, aby nikt ich nie rozpoznał" - mówił rzecznik kopalni Mirosław Kwiatkowski.

"Nie widziałem, by ktoś z protestujących miał coś takiego" - odpowiada Bednarski. Zaznaczył, że na teren zakładu mógł wejść każdy, bez obawy, że będzie musiał się przyłączyć do protestu. "Tak wcześniej było, ale zrezygnowaliśmy z tego, by uelastycznić nasze stanowisko" - zapewnił.

Według Kwiatkowskiego, w czwartek rano na listach podpisało się około 480 górników, którzy chcieli podjąć pracę, ale ostatecznie nie weszli do kopalni. Zdecydowało się na to 120 osób, z których 42 zjechały na dół. To jednak za mało, aby można było kontynuować rozpoczęte we wtorek przygotowania do wznowienia wydobycia węgla. Pracownicy ci wykonują jedynie prace zabezpieczające i kontrolują wyrobiska.

W środę przy bramie kopalni doszło do przepychanek pomiędzy górnikami z pierwszej zmiany a protestującą częścią załogi. Wywiązała się szamotanina, w ruch poszły pięści. Strajkująca grupa nie wpuściła wtedy do kopalni większości górników, którzy przyszli, by podjąć pracę. Po tym incydencie zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której od kilku tygodni należy kopalnia zapowiedział złożenie w tej sprawie doniesienia do prokuratury.

Strajk w "Budryku" ma podłoże płacowe. W toku dotychczasowych rozmów zarząd JSW zaproponował załodze kopalni średnią podwyżkę o ok. 750 zł za ubiegły rok i ok. 490 zł w tym roku, co oznacza wzrost średniej płacy za rok 2008 do kwoty ponad 5,4 tys. zł, wobec niespełna 4,2 tys. zł za rok 2006 i 4,9 tys. zł za 2007 r. W tym roku ruszyć ma też proces wyrównywania w obrębie spółki płac poszczególnych grup zawodowych, co oznacza dla większości załogi "Budryka" dalsze podwyżki.

We wtorek po południu strajkujący górnicy odrzucili efekty analiz płacowych, prowadzonych tego dnia przy udziale przedstawicieli komitetu strajkowego i specjalistów z JSW. Wypracowali nową propozycję, którą w środę przedstawili pracodawcy.

Protestujący zażądali skrócenia procesu wyrównywania płac do końca 2009 r., choć wcześniej spółka planowała rozłożyć go do 2011 r., a w toku negocjacji zgodziła się skrócić ten termin o rok. Zakończenie standaryzacji w przyszłym roku oznaczałoby wydatki, których chyba żadna podobna firma nie byłaby w stanie ponieść - odpowiada JSW.

Strajkujący chcą też wyrównania stawek w "Budryku" do najniższych płac w kopalniach JSW w poszczególnych grupach zawodowych do końca tego roku, przy czym zarobki pracowników przeróbki miałaby zostać zrównane do poziomu czwartej pod tym względem kopalni spółki. Ponowiono też żądanie, by JSW nie wyciągała konsekwencji za strajk wobec jego organizatorów.

W środę zarząd spółki analizował żądania strajkujących. Swoje stanowisko ogłosi podczas kolejnych rozmów z komitetem strajkowym, które mają odbyć się w siedzibie spółki w czwartek o godz. 13. W środę liderzy strajku spotkali się w siedzibie JSW z przewodniczącą rady nadzorczej spółki Teresą Korycińską. Wcześniej Korycińska rozmawiała ze związkowcami ze spółki, którzy nie popierają strajku w "Budryku".

Według Bednarskiego, obecnie na powierzchni kopalnię okupuje 250 osób, 130 kolejnych górników jest pod ziemią. Załoga kopalni liczy 2,4 tys. pracowników. W czwartek nad ranem górnicy zrezygnowali z protestu głodowego, który - jak podają przedstawiciele komitetu protestacyjnego - prowadziło 29 osób.

pap, ss