"Zaostrzenie warunków kredytowych oraz czynniki psychologiczne, mogą spowodować bardzo silny spadek popytu w najbliższych miesiącach" - powiedział profesor na środowej konferencji, zorganizowanej przez Polską Izbę Przemysłowo-Handlową Budownictwa.
Gomułka ocenił, że w najbliższym czasie nie spadnie podaż mieszkań. "Dojdzie więc do nagromadzenia ilości niesprzedanych mieszkań i do spadku ich cen" - zaznaczył.
W opinii profesora, w drugiej połowie 2009 r. popyt w Polsce może ponownie wzrosnąć, ale nie do takiego poziomu, jak przed kryzysem.
"W skali całego roku oznaczałoby to spadek popytu o ok. 15-20 proc., (...) a później mniej dynamiczny wzrost - o ok. 10 proc. rocznie" - podkreślił.
Kazimierz Kirejczyk z firmy doradztwa strategicznego REAS podkreślił, że kryzys obserwowany na światowym rynku z pewnością niesie ze sobą negatywne konsekwencje dla polskiego rynku mieszkaniowego.
Ocenił, że przyszły rok może przynieść kilkadziesiąt tysięcy przejęć nieruchomości z powodu niespłacalnych kredytów. "Konsekwencją tego mogą być eksmisje" - podkreślił.
Zaznaczył, że dla deweloperów zahamowanie udzielania kredytów oznacza groźbę utraty płynności. Może to spowodować upadek wielu firm deweloperskich.
"Dla firm deweloperskich jest to sytuacja trudna, a jeśli potrwa dłużej, to będzie dramatycznie. Przetrwają ci, którzy będą mieli dostęp do finansowania" - powiedział.
Prof. dr Zofia Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa poinformowała, że w okresie styczeń-wrzesień 2008 r. oddano do użytku o ponad 23 proc. więcej mieszkań, niż w tym samym okresie rok wcześniej (odpowiednio 107 i 87 tys.). Ostatnio jednak - jak zaznaczyła profesor - nastąpiło pogorszenie koniunktury na rynku mieszkaniowym, głównie deweloperskim.
"Wybudowane mieszkania nie sprzedają się" - podkreśliła.
Jej zdaniem, szanse na wyraźne przyspieszenie wzrostu w budownictwie w najbliższych miesiącach są niewielkie. "Wszystko wskazuje na to, że zrealizują się ostrożne prognozy - 15 proc. wzrostu lub niewiele więcej" - oceniła Bolkowska.
pap, keb