Ungerer zapewnił, że KE stosuje takie same zasady wobec polskich stoczni, jak w przypadku zakładów w Hiszpanii, Grecji, na Malcie czy w Niemczech.
Przemysł stoczniowy w Polsce wymaga "pewnej transformacji". "Od 2002 roku polski rząd +wpompował+ w ten sektor ponad 3,5 mld euro" - powiedział. Jego zdaniem, złożone we wrześniu przez polski rząd plany restrukturyzacji stoczni wymagałyby dodatkowej pomocy publicznej w wysokości 2,5 mld zł. "+Wpompowanie+ kolejnych ogromnych kwot jest dla nas nie do zaakceptowania" - podkreślił.
Przypomniał, że w poniedziałek KE przesłała list do polskiego rządu w sprawie stoczni z "jasnymi warunkami". "Teraz wszystko w rękach polskiego rządu, piłka jest po jego stronie" - powiedział.
"Naszym celem jest jak najszybsze stworzenie nowych możliwości dla pracowników obecnie zatrudnionych w stoczniach. Sądzimy, że powinno to nastąpić poprzez sprzedaż aktywów, a następnie zaoferowanie tym, którzy kupią stocznie, możliwości ponownego zatrudnienia pracowników. Tak stało się w przypadku Hiszpanii i Grecji" - powiedział.
"Polski rząd zna nasze warunki. 24 godziny na dobę może się z nami konsultować. Jesteśmy w stanie wyjaśniać sytuację. Z przykrością stwierdzam, że możliwości, które oferujemy, nie są przez polski rząd wykorzystywane" - powiedział.
Do 3 listopada resort skarbu ma przesłać komisarz ds. konkurencji Neeli Kroes odpowiedź, czy akceptuje jej propozycję ratowania stoczni w Gdyni i Szczecinie.
KE uważa, że dotąd polski rząd nie odpowiedział jasno, czy zgadza się na zaproponowane rozwiązanie, które polega na sprzedaży majątku trwałego stoczni, spłacie długów i likwidacji stoczni, co daje szansę na zachowanie miejsc pracy w zakładach, jakie powstaną w miejsce stoczni. Brak odpowiedzi polskiego rządu sprawi, że KE podejmie decyzję o zwrocie pomocy publicznej przyznanej stoczniom, co oznacza ich upadłość.
Na razie negatywna decyzja nie grozi stoczni w Gdańsku, która jest w lepszej sytuacji, bowiem została już sprywatyzowana i otrzymała mniejszą pomoc z budżetu państwa. Komisarz Kroes domaga się jednak przesłania jak najszybciej osobnego planu restrukturyzacji dla tego zakładu."Nie rozumiem takiego stanowiska. Nie mogę ograniczać komukolwiek udziału w przetargu na sprzedaż poszczególnych aktywów stoczni, skoro ma on być otwarty i przejrzysty" - powiedział wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik. Według wiceministra, kontakty resortu skarbu z KE są dobre. "Jesteśmy w kontakcie z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Wszelkie wątpliwości na bieżąco wyjaśniamy. Jeżeli Komisja czuje jakiś +niedosyt+, to ja mogę wyrazić jedynie zdziwienie" - powiedział Gawlik.
"Osobny plan restrukturyzacji dla stoczni Gdańsk prześlemy niezwłocznie do Komisji Europejskiej. Program ten nie będzie zawierał wszystkich elementów. Pomiędzy stronami (resortem skarbu a ISD Polska - PAP) nie została jeszcze ustalona wielkość pomocy publicznej" - powiedział Gawlik.
Wiceminister poinformował, że arabscy inwestorzy interesują się polskimi stoczniami. "Pytanie, na ile tak poważni inwestorzy jak arabscy, będą zainteresowani kupowaniem poszczególnych +rozczłonkowanych+ aktywów stoczni" - dodał.
pap, em