Jak zaznaczył, nie wiadomo jednak jak ten problem wygląda w poszczególnych resortach. "Jakie zobowiązania zostały zaciągnięte i nie zostały (...) pokryte? Jaki jest rodzaj tych zobowiązań. I o jaką sumę łącznie chodzi?" - pytał Jarosław Kaczyński.
Zaznaczył także, że budżet państwa na 2009 zakłada wzrost PKB o 3,7 proc., mimo że "właściwie wszystkie analizy" przewidują wzrost niższy.
"Mam wrażenie, że obecny gabinet nad tym wszystkim nie panuje" - ocenił prezes PiS.
Jak dodał, dzieje się tak m.in. dlatego, że rząd Donalda Tuska "upiera się" przy budżecie państwa w obecnym kształcie i przy planie wprowadzenia euro w takich warunkach.
"To, co w tej chwili się dzieje, wskazuje na to, że rząd Donalda Tuska i on sam to grupa ludzi, którzy po prostu nie potrafią sobie z tą sytuacją dać rady. Przerosło to ich bardzo wyraźnie" - podkreślił J.Kaczyński.
"Bardzo się ucieszę, jeśli będę mógł powiedzieć za jakiś czas, że to się zmieniło i jesteśmy gotowi w tej sprawie współpracować" - dodał.
Wcześniej w środę szef klubu PO Zbigniew Chlebowski oświadczył, że nie ma żadnej "dziury budżetowej". To sztucznie rozdmuchiwany problem - mówił.
Według J.Kaczyńskiego, Chlebowski uprawia propagandę.
"Dziura budżetowa to jest różnica między dochodami, a planowanymi wydatkami i tego rodzaju dziura w oczywisty sposób jest. Ja rozumiem, że to może być denerwujące dla pana przewodniczącego, ale fakty są faktami" - podkreślił szef PiS.
"Sytuacja, w której problemy gospodarcze stojące przed rządem są naprawdę ogromne, wymaga podjęcia zdecydowanych działań" - oświadczyła wiceprezes PiS Aleksandra Natalli-Świat.
"W przeciwnym razie (...) to, co się teraz dzieje, będzie tylko małą próbką tego, co się stanie" - przestrzegała posłanka PiS.
Jak podkreśliła, pojawiające się informacje o niezapłaceniu zobowiązań wpływają negatywnie na wiarygodność polskich finansów publicznych.
"Formalnie deficyt za 2008 rok będzie niższy niż zaplanowany, tylko jaką on daje wiarygodność, wówczas kiedy mamy coraz więcej pojawiających się informacji o tym, że nie uregulowano wielu zobowiązań" - mówiła.
Powtórzyła, że budżet na rok 2009 przez większość ekspertów oceniany jest jako "absolutnie nierealistyczny", a deficyt budżetowy w tym roku może wynieść 20-30 mld zł, a nie - 18 mld zł.
"Chcieliśmy zapytać rząd o to, jaka jest rzeczywista wielkość niezrealizowanych zobowiązań poszczególnych ministerstw i w jaki sposób zaległości płatnicze z roku 2008 przełożą się na realizację budżetu w roku 2009" - powiedziała posłanka.
"W obliczu kryzysu i postępującego spowolnienia gospodarczego trzeba podjąć radykalne działania" - powiedziała, powołując się na spadek produkcji przemysłowej w grudniu ubiegłego roku. We wtorek GUS podał, że produkcja przemysłowa w grudniu 2008 roku spadła o 4,4 proc. rok do roku.
Jej zdaniem większość krajów europejskich i Stany Zjednoczone w obliczu kryzysu, aby podtrzymywać wzrost gospodarczy, kieruje "ogromne środki publiczne na inwestycje i podtrzymanie konsumpcji".
"W Polsce chcemy zupełnie inną ścieżką postępować, (...) nie potrafimy spojrzeć na budżet i działania gospodarcze pod takim kątem, jak należy je widzieć w zmieniających się warunkach" - powiedziała. "Wzrost wydatków (publicznych) jest w tej chwili rekomendowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy" - dodała.pap, keb