Reprezentanci Google'a spotkali się z przedstawicielami rządu chińskiego, "żeby omówić problemy z serwisem Google.cn i z dostarczaniem przez ten serwis obrazów i treści pornograficznych". Dostęp do takich zakazanych w ich kraju treści chińscy internauci uzyskiwali, przeszukując portale obcojęzyczne.
Zapewnienia Google'a są reakcją na zarzuty Chińskiego Centrum Zgłaszania Nielegalnych Informacji w Internecie, że najpopularniejsza wyszukiwarka internetowa "nie odfiltrowuje treści pornograficznych w rezultatów wyszukiwania", mimo że wymaga tego prawo chińskie.
Chiny mają najwięcej internautów na świecie - ponad 298 milionów, a zarazem jeden z najbardziej rozbudowanych systemów monitorowania i cenzurowania internetu. Rząd twierdzi, że chodzi mu przede wszystkim o walkę z pornografią, hazardem i innymi zjawiskami "szkodliwymi dla społeczeństwa". Krytycy wskazują, że system monitoringu często służy wykrywaniu i blokowaniu treści "drażliwych politycznie".
Państwowe media chińskie poinformowały w piątek, nie podając szczegółów, że władze zablokowały niektóre funkcje wyszukiwarki Google'a. Google zapewnia, że dokłada starań, by sprostać wymogom chińskich władz.
Przeglądarka Google'a jest najpopularniejsza w skali globalnej, ale w Chinach opanowała zaledwie ok. 30 proc. "rynku". Chińscy internauci najchętniej korzystają z rodzimej wyszukiwarki Baidu.
Obrońcy praw człowieka krytykują Google'a za zablokowanie w jego chińskim serwisie Google.cn rezultatów wyszukiwania na hasła takie jak dalajlama i inne, zakazane przez władze.
pap, keb