Złe równanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprawiedliwość społeczna to wspaniały termin. Gdy "liberalne" rządy chcą wykorzystać go do usprawiedliwienia podatkowej grabieży, odzywa się ludowiec czy inna lewica i krzyczy, że taka sprawiedliwość społeczna jest niesprawiedliwa społecznie. Tak to właśnie wygląda w przypadku niskich stawek ubezpieczeń społecznych, płaconych przez rolników.
PO rękami Marka Sawickiego przygotowało reformę, która zwiększy te składki w zależności od zamożności rolników i wielkości ich gospodarstw. Takie ubezpieczenia progresywne, można by powiedzieć. Ustawa jednak nie podoba się Stanisławowi Żelichowskiemu z PSL, bo - jak twierdzi - nie uwzględnia sytuacji najuboższych rolników. Poza tym, jako, że reforma likwiduje też podatek rolny odprowadzany do samorządów, według Żelichowskiego polski budżet straciłby na niej ok. 6 mld zł. Musiałby bowiem wspomóc nimi uszczuplone tą likwidacją fundusze samorządów. Ten argument, z którego zdaje się przemawiać prawdziwie liberalna troska o polski budżet, brzmi w ustach ludowca kuriozalnie. Ludowcy z rzadka przecież przejmują się deficytem i długami. Ciekawe, których liberalnych argumentów użyją obrońcy rolników, gdy komuś przyjdzie do głowy nałożyć na nich podatek dochodowy (teraz są z niego zwolnieni)? Bo i takie pomysły były ostatnio wysuwane…

Z punktu widzenia klasycznej teorii liberalnej, podatek dochodowy znajduje skromne uzasadnienie. Można podatki pobierać (i pobiera się) na inne sposoby, niż bezpardonowo zabierając komuś tym więcej, im więcej wypracuje. Dlatego też zastanawiam się, co skłania nie-rolników do narzekania na to, że przywileje rolników są niesprawiedliwe społecznie i jednoczesnego postulowania nałożenia na nich tego samego jarzma, które sami dźwigają. Czyż nie lepiej pójść w przeciwnym kierunku i żądać rozszerzenia rolniczych przywilejów na wszystkich Polaków? Sądzę, że byliby zadowoleni ze zniesienie podatku dochodowego i obniżenia składek ubezpieczeń społecznych.

Szkoda, że wśród Polaków dominuje mentalność, którą świetnie opisuje dowcip o złotej rybce, którą złowił rosyjski chłop. Tak się złożyło, że chłop nie widział na jedno oko. Zażyczył sobie więc, by jego sąsiad także oślepł.