Staż zamiast zatrudnienia

Staż zamiast zatrudnienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Po wzmożonej fali bezrobocia, pracodawcy – chcąc zapełnić lukę po zwolnionych pracownikach - ratują się jak mogą. Przyjmują pracowników jedynie na staż. W ogłoszeniach o pracę – w Urzędzie Pracy - ponad połowa ofert, to staże, bądź inne formy współpracy, ale nie prawdziwe oferty zatrudnienia - donosi "Parkiet".
- To źle, że w ofi­cjal­nych ko­mu­ni­ka­tach nie są wy­róż­nia­ne in­for­ma­cje o stażach czy in­nych for­mach za­trud­nie­nia syb­sy­dio­wa­ne­go oraz o rze­czy­wi­stych pro­po­zy­cjach pra­cy – mówi w rozmowie z „Parkietem" Ur­szu­la Sztan­der­ska z Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. I dodaje: „To za­ciem­nia ob­raz, nie po­ka­zu­je nam te­go, co rze­czy­wi­ście dzie­je się na ryn­ku pra­cy".

To nie jedyne negatywne opinie na ten temat. – To jedynie pokazuje, że urzędy pracy nie pomagają w pozyskiwaniu pracy, a jedynie służą rejestracji bezrobotnych i wypłacaniu im zasiłków – ripostuje Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.

Firmy: nie zatrudniamy nowych pracowników

– Dobre oferty pracy nie trafiają do urzędów, bo ludzie z wysokimi kwalifikacjami, gdy tracą pracę, nie szukają jej potem w pośredniakach, tylko na wolnym rynku. Od lat postulujemy, by inaczej prowadzić statystyki rynku pracy – mówi Ambrozik. Zaznacza jednak, że przez wprowadzenie od tego roku staży dla wszystkich pracowników - pracodawcy jedynie sztucznie pobudzają apetyt na pracę.

Połowa ofert to staże

W oficjalnych statystykach, GUS oraz Ministerstwo Pracy, podaje tylko liczbę ofert pracy, jakie dostają od przedsiębiorstw, nie zaznaczając, czy są to prawdziwe oferty zatrudnienia, czy jedynie staże. W lipcu firmy miały propozycję współpracy dla prawie 80 tys. bezrobotnych, jednak stałe umowy proponowały zaledwie połowie z nich. Taka sytuacja na rynku jest od dawna. Tylko połowa bezrobotnych może liczyć na wynagrodzenie.  Przeciętnie, co druga oferta pracy to staż, lub inne formy zatrudnienia, za które płacą urzędy pracy. Ministerstwo Pracy prowadzi jednak statystyki, które pokazują, które staże finansują urzędy pracy, a które pracodawca.  – Mamy coraz więcej wniosków o staże, a coraz mniej ofert pracy – przyznaje Paweł Nadziakiewicz z Powiatowego Urzędu Pracy w Krośnie. Zaznacza jednak, że coraz mniej firm rzeczywiście zatrudnia później stażystów. – W okresie spowolnienia zatrudnienie subsydiowane wypiera normalne zatrudnianie – dodaje.

Kogo zatrudnią?

Od 2005 roku, według statystyk, na dwie oferty pracy firmy zgłaszały jedną propozycję stażu. Od początku proporcje te się zmieniają. Teraz na jedną ofertę pracy przypada jeden staż, który i tak nie jest równoznaczny z późniejszym zatrudnieniem. Są takie powiaty, gdzie do rejestrów wraca 20 proc. stażystów, ale są i takie, gdzie są to 90–95 proc.  Takie statystyki nie są jednak w każdym powiecie. – Prawie 80 procent stażystów jest potem zatrudnianych – mówi Włodzimierz Radke, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Czarnkowie, choć przyznaje, że firmy coraz rzadziej proponują inne oferty pracy.  – Tylko 5–10 proc. firm proponuje stażystom dalszą pracę – przyznaje dyrektor Lucyna Karczewska z PUP w Braniewie. – Pozostali tłumaczą się, że jest kryzys. Mimo to podpisujemy umowy o staże, bo zależy nam na tym, by młodzież nabyła jakieś doświadczenie zawodowe – dodaje dyrektor Karczewska.

"Firmy nie korzystają z publicznego funduszu"

W kraju sytuacja wygląda nieco inaczej. Efektywność staży to 40–50 proc. Czyli, prawie 309 tys. osób, jakie zaczęły staże w tym roku, zatrudnienie na kolejne 6–12 miesięcy będzie miało 120–150 tys. osób.

– Nawet jeśli rzeczywiście firmy stać tylko na 40 tys. nowych miejsc pracy, to czy coś złego dzieje się stażystom? Moim zdaniem nie: nabierają zawodowego doświadczenia – pmówi Zbigniew Żurek z Business Centre Club. - Pieniądze z Funduszu Pracy, które są wydawane na organizację staży, pochodzą od firm. Jego zdaniem nie można więc zarzucać przedsiębiorcom, że korzystają z publicznego, budżetowego wsparcia – dodaje.

"Parkiet", dar