Dwa lata temu przedstawiciele jednego z potentatów na rynku tzw. jednorękich bandytów, zgłosili się do Ruchu. Ubrani w skóry biznesmeni zaproponowali, że wstawią swe automaty do punktów obsługiwanych przez Ruch, w którego kioskach i salonikach zakupy regularnie robi 62 proc. Polaków. Zyski z takiej współpracy liczone byłyby w setkach milionów.
Groźne wideoloterie
Ruch odprawił jednak biznesmenów z kwitkiem, ponieważ wcześniej podpisał list intencyjny z Totalizatorem Sportowym przewidujący wspólną organizację wideoloterii, umożliwiającej - pod pełną kontrolą fiskusa - wygrywanie wyższych kwot niż w jednorękich bandytach. To spowodowało panikę w branży hazardowej świadomej tego, że w Skandynawii pojawienie się wideoloterii doprowadziło do poważnego kryzysu na rynku automatów o niskich wygranych. W efekcie lobbyści z tej branży podjęli działania, których efektem było oddalenie przez Komitet Rady Ministrów projektu ustawy mającej ułatwić wprowadzenie wideoloterii.
"Rzeczpospolita", arb