Przyczyna najtragiczniejszej w historii Air France katastrofy, w której zginęło wszystkich 228 ludzi na pokładzie samolotu nie jest jeszcze znana. "Dość skandali i fałszywych debat na temat bezpieczeństwa lotów!" - głosi notatka, rozesłana do pilotów. Odrzuca się w niej apele pilotów o nowe procedury bezpieczeństwa po czerwcowej katastrofie. "Wystarczy po prostu stosować naszą doktrynę, nasze procedury" - napisano w notatce.
Piloci - bijcie się w piersiPilotom wytknięto potencjalnie groźne nieprzestrzeganie rozmaitych procedur w ostatnim okresie, w tym zbaczanie z trasy, nieinformowanie o problemach technicznych. Przestrzeżono przed "zbytnią pewnością siebie".Według dziennikarzy notatka jest odpowiedzią na postawę dwóch związków zawodowych pilotów, które grożą strajkiem, domagając się nowych procedur bezpieczeństwa. Eric Derivry ze związku zawodowego SNPL powiedział, że jest "wstrząśnięty" notatką. Uznał, że z pilotów robi się kozły ofiarne.
Kto zawinił?
Przyczyny czerwcowej katastrofy Airbusa być może nigdy nie zostaną poznane, ponieważ nie udało się odnaleźć czarnych skrzynek - rejestratorów parametrów lotu i rozmów w kokpicie. Na początku lipca francuskie Biuro Śledztw i Analiz (BEA) odpowiedzialne za ekspertyzę techniczną w ramach badania przyczyn katastrofy ogłosiło, że samolot nie uległ zniszczeniu w powietrzu. Nie znaleziono śladów ognia ani ładunków wybuchowych. "Elementem, lecz nie przyczyną" katastrofy mogły być, według BEA, problemy z prędkościomierzami, tzw. rurkami Pitota. Jeden z automatycznych sygnałów wysłanych przez maszynę Air France wskazywał na błędne dane o prędkości, przesyłane przez zewnętrzne prędkościomierze. Mogło to zdestabilizować systemy kontrolne. Niektórzy eksperci sugerowali, że prędkościomierze mogły zamarznąć.
PAP, arb