E-sklepom dziękujemy
Na dotację mogą liczyć ci, którzy wypełnią odpowiedni wniosek i dołączą do niego biznesplan. jednak PARP postanowił, że tym razem o pieniądze z UE nie mogą się starać osoby, które chcą założyć wirtualne sklepy, bo tych w ostatnim czasie powstało bardzo wiele. Promowane mają być natomiast osoby, chcące prowadzić m.in. portale informacyjne
Kto pierwszy ten bogatszy
Wnioski będą przyjmowane do momentu, aż ich wartość nie przekroczy 130 procent budżetu, jaki ma do dyspozycji Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Potem procedura zostanie powtórzona. Po zebraniu wniosków odbędzie się ich selekcja - odrzucone zostaną te wszystkie, które nie spełniają warunków postawionych przez UE. Jeśli jednak po odrzuceniu tych wniosków, kwota jaką trzeba byłoby przeznaczyć na dofinansowanie e-biznesów przewyższy sumę, która jest do podziału o przyznaniu dotacji zadecyduje... kolejność złożenia wniosku. Dlatego, choć przyjmowanie dokumentów rozpocznie się dopiero w poniedziałek, osoby marzące o e-biznesie już dziś robią wszystko, by wyprzedzić konkurentów.
Zawodowi "stacze" zacierają ręce
Eksperci krytykują zasady oceny wniosków, ponieważ przy takim podejściu nie liczy się dobry pomysł, ale "kolejkowa przedsiębiorczość". - Dotacje są na kartki. Na kartki z list społecznych, na które wpisują się przedsiębiorcy, żeby dostać dofinansowanie - denerwuje się Paweł Tynel z Ernst&Young. To co denerwuje ekspertów cieszy specjalistów od wietrzenia okazji na łatwy zarobek. Okazuje się bowiem, że niektórzy przedsiębiorcy są skłonni całkiem sporo zapłacić za to, by nie musieć tkwić dwa dni pod urzędem. Niektórzy tu stoją za 8 złotych za godzinę. To trochę śmieszna stawka. Nie będę mówił ile my bierzemy, ale dużo dużo więcej - wyjawia anonimowy organizator kolejki. Okazuje się, że ci bardziej zaradni za godzinę stania dostają nawet 50 zł.
TVN CNBC, Polskie Radio, arb